wtorek, 17 marca 2009

Kukiz: Piwo to matrix

— Z alkoholem jest tak samo jak ze ścięciem drzewa, które zasłania okno, a jednocześnie jest piękne. To po prostu kwestia wyboru — przyznaje Paweł Kukiz, który nie pije, bo znalazł sposób na swój alkoholizm.


Z Pawłem Kukizem można rozmawiać o wszystkim — nigdy nie chowa głowy w piasek. I właśnie za szczerość go cenię. To szalenie mądry człowiek i zawsze cieszę się na rozmowę z nim. Tak, to człowiek mądry — tym bardziej, gdy trzeźwy.

17 marca to Dzień Świętego Patryka, czyli święto piwa. Jest co świętować?
— Można świętować wszystko! Ważne jest jednak to, w jakiej formie się świętuje i czy to święto nie przerodzi się w tragedię. Jeżeli ktoś potrafi zachować umiar, niech świętuje. Równie dobrze można też zrobić święto koki w Kolumbii. Liście koki można rzuć, by pracować, ale równie dobrze na żuciu liścia można zacząć, a skończyć na ulicy albo skończyć nawet ze sobą.

Teraz nie pijesz, ale za co kiedyś ceniłeś piwo?
— Do tej pory cenię je za smak. To też napój, który lekko pozwala zapomnieć o upale, a z drugiej strony spowalnia ruchy. Na picie trzeba mieć więc dużo czasu. Jednak smak to podstawowa sprawa. Wcześniej piwo ceniłem też za doznania. Tylko że tych doznań było ciągle mało, a piwa coraz więcej. W Polsce bardzo dużo osób szuka podobnych doznań, ale nie znajduje tego, co chce. Oto cała zgubna filozofia piwa.

I wtedy przychodzi rozczarowanie...
— Nie do końca. Bo rozczarować się też możesz wielką miłością do chłopca. Różne są rozczarowania w życiu.

Ale jak sobie poradzić w chwili, gdy przyjemność przeradza się w nałóg?
— Wszystko, co przeszkadza w życiu, należy odstawić! Jeżeli komuś przeszkadzają papierosy, trzeba powiedzieć sobie stop. Jeżeli chłopak zaczyna przeszkadzać i przestajesz go kochać, musisz od niego odejść. Tak samo jest z alkoholem.

Ale nie zawsze łatwo odejść.
— Jasne, że tak. Ta filozofia dotyczy nie tylko piwa, miłości. Każda zmiana w życiu to obawa. A z alkoholem jest tak samo jak ze ścięciem drzewa, które zasłania okno, a jednocześnie jest piękne. To po prostu kwestia wyboru.

A co jest najtrudniejsze w tym wyborze?
— Przyzwyczajenie, pewien rytuał — odrzucić to nie jest tak łatwo. Również stan, w jakim się człowiek znajduje po piwku, staje się stanem normalnym. To nie odskocznia i zabawa, ale codzienność. Ale nałóg jest podstępny — zamiast wyjść, wchodzi się głębiej. Piwo zastępuje się twardszym alkoholem, a na drugi dzień — gdy boli głowa — zabija się klin klinem. Okazuje się, że nie chce się wrócić do realu. Inaczej — realem staje się matrix alkoholowy. Ja w pewnym momencie poczułem się w tym niewygodnie. Bardzo lubię piwo, ale wiem, że próbowanie tego trunku może się źle skończyć. Znowu znajdę się w matrixie, a ja tego nie chcę! Często słyszę: Paweł, bo ty nie możesz się ze mną napić, bo jak wypijesz, będziesz dalej pił... I wiesz, co ja wtedy odpowiadam? Ja mogę wszystko. Nie jest tak, że nie mogę pić. Oczywiście, że mogę! Tak samo jak mogę wejść na dach i skoczyć. Jak mogę rzucić się pod pociąg — to jest kwestia mojego wyboru. Pytanie jest jednak inne: czy ja tego chcę?

A łatwo jest ci w ten sposób walczyć ze sobą?
— Ależ ja nie walczę, bo z tym się nie walczy! To tak samo jakbyś walczyła o chłopaka, który nigdy w życiu cię nie pokocha. Kocha inną i ma z nią trójkę dzieci. Jak więc ja mam walczyć? To tak, jak wychodzi się na ring z bokserem wagi ciężkiej. Wydaje ci się, że możesz go pokonać, ale zaraz dostajesz w zęby i leżysz. Wchodzisz na ring drugi, trzeci, piąty raz i nic. Lepiej więc nie stawać do walki, by nie zginąć. Pewnie, że nie jest łatwo. Nie mogę też powiedzieć, że jestem czysty i święty, ale wiem, jak mam się zachowywać. Jak wypiłbym na święcie piwa jedno piwo, piłbym do święta piwa w przyszłym roku. Lepiej mi zadzwonić do swoich kolegów, którzy mają taki sam problem i obgadać sprawę.

Przeczytaj też:
Kukiz: Nie jestem święty w przeklinaniu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz