poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Przedszkolaki: Bąble w wannie zamiast nudy

Na plaży, w Elblągu albo w łazience — co zrobić, aby zabić wakacyjną nudę? Rozmawiam z dziećmi z Przedszkola Miejskiego nr 10  w Olsztynie i śmieję się do łez.

Fot. Aleksander Bartnikowski
Jak zabić nudę w wakacje?
— Najlepiej na podwórku. Można biegać albo iść na spacer.
— Na spacer? To jest wielka nuda!
— Można jechać na plażę albo na statek. Albo łódką pływać.
— Albo oglądać dinozaury.
— A ja poszłam na żagiel i nuda przepadła.
— W czasie nudy wolno pływać statkiem.
— A nie lepiej szybko?
— W wakacje można grać na komputerze albo oglądać telewizor.
— Tym nudy nie zabijesz.
— Nie lubię nudzić się w domu.
— Lepiej iść do kina, bo tam jest większy ekran.
— Ja idę na „Madagaskar”!
— A na tapczanie siedzi leń. Albo leży.
— Ja wolę iść do sklepu i kupić ubrania z zabawkami.
— Ojej, a ja się strasznie spociłam!

Co jeszcze można robić w wakacje?
— Pojechać do Elbląga i wyśmiewać się z ludzi.
— Albo można kopnąć komuś piłkę w okno.
— Albo pojechać na Euro.
— Ale my przecież odpadliśmy w piłce nożnej!
— Przegraliśmy, ale cały czas jesteśmy w grze!
— Ja tam wolę jechać do Elbląga. Można tam wołać do ludzi: halo, halo! Gdzie jest banan?
— Albo: halo, halo! Gdzie jest torcik?
— A ja bym napełnił tortem dmuchawkę do balonów i bym strzelał z niej do ludzi.
— Oj, waliłaby taka dmuchawka: bum bum bum!
— Ja tam nie chcę nigdzie jechać. Wolę zostać w łazience.

A co można robić w łazience?
— Pływać w wannie.
— Zrobić statek z papieru, ale on szybko utonie. Lepiej wziąć gruby karton.
— Też zmięknie. Lepiej zrobić statek z metalu.
— Można puszczać bąbelki w wannie.
— Czyli bąki!
— Wielkie bąki i wielkie bąble! I głośne!
— Można też nasikać do wanny. Nikt nie zauważy.
— Ale kupki już tak łatwo nie zrobisz...
— A jak się wyjdzie z wanny, trzeba ubrać majteczki.
— A jak ktoś nie ma? Mój brat cioteczny nie ma ani jednych majteczek!
— Wtedy trzeba włożyć stanik.
— Moja mama nosi cyckonosz!

Rodzice mają wakacje?
— Jak tata łapie mamę za cycuszka, to wtedy mają wakacje.
— Mogą też iść razem do kina.
— I kupić sobie lody.
— Najlepiej kręcone!

Kiedy kończą się wakacje?
— Dla nas nigdy się nie kończą.
— A ja wiem za to gdzie się kończą!
— Wakacje kończą się w Raście.
— Tak, w supermarkecie. Już nie jest super.
— W przedszkolu wakacje nigdy się nie kończą.
— Kończą się wtedy, kiedy zaczyna nosić się cyckonosz.
— Mama nosi i nie ma wakacji...

piątek, 17 sierpnia 2012

Niezła jazda staruszków, czyli Gdyński Rajd Historyczny

Gaz do dechy! Na szczęście nie ma takiej potrzeby. Gdyński Rajd Historyczny nie stawia na szybkie dotarcie do celu. Tu liczy się pokonanie każdego punktu podróży. I za to wielki plus!



Czterdzieści samochodów - każde ma swoją historię, każde legendę zapisaną w liczniku, każde wzbudza zainteresowanie. Ot, oldtimery... W każdym aucie kierowca i pilot. W ręce mapa - papierowa podróbka GPS-a, ale właśnie o to chodzi, aby się orientować na trasie. Bo ten rajd to zabawa w podchody - tyle, że dla zmotoryzowanych. No to jazda!


Cała trasa liczy 55 km na terenie Gdyni. Ale nie o kilometrówkę tu chodzi. Również nie o czas, bo nikt się tu nie ściga - zresztą czym? Są bryki z masą koni pod maską, ale są też wozy, które nie grzeszą prędkością. W większości nie ma czym przygazować. Citroenem 2CV? Garbusem? Trabantem? Fiatem 500? Naszą skodą 105s? Przecież w tych wozach nie ma nawet licznika do jazdy dziennej! Jak więc skręcić za 800 metrów w prawo? Trzeba. I właśnie o to chodzi. Jeśli źle skręcisz, nie trafisz do punktu, gdzie czeka na ciebie zagadka. Bez niej ani rusz - trzeba ją rozwiązać, bo w innym wypadku dostajesz punkty karne.


Trasa naszpikowana jest zagadkami nawiązującymi do historii Gdyni - nie bez powodu nazwa imprezy to Gdyński Rajd Historyczny. Ale nie ma obaw - nie trzeba mieć wiedzy na ten temat. Wystarczą głowa na karku, paliwo w baku, nogi i spostrzegawczość. Bo raz trzeba się wdrapać na górę, gdzie stoi kościół, aby poznać datę jego powstania lub policzyć okoliczne kotwice. Innym razem należy dowiedzieć się, jakie cuda sprzedawano na danej ulicy (wywiad środowiskowy niezbędny). W pakiecie "łamigłówek" jest jeszcze wyszukanie najstarszego samochodu w Muzeum Motoryzacji, podanie firm stacjonujących niegdyś na Kamiennej Górze czy przygoda ze zjazdem tyrolskim w parku linowym, ale to nie wszystko. Dużo się dzieje, co widać na załączonych obrazkach.


Nie wygrywamy rajdu, ale to nie znaczy, że numer boczny 32 nie przyniósł nam szczęścia. Dał nam masę frajdy!

Impreza to również wyścigi dla oldtimerów i jazda sprawnościowa. I oczywiście wystawienie się na placu przed Akwarium Gdyńskim ku radości turystów. Niech moc silników będzie z wami!



Limuzyna, filmowanie, fotografia – fajnyslub.pl