poniedziałek, 2 marca 2009

Do intymności prawa brak

Łódź ma duszę. Dlatego ją tak bardzo polubiłem – wyznaje David Lynch, reżyser filmowy. Dusza to jednak nie wszystko. Co jeszcze przyciąga?

Łódź to miasto osobliwe, a szczególnie mój pokój nr 207. Mieszkam w schronisku młodzieżowym, które pamięta czasy PRL-u, a które w tłumaczeniu na język angielski nazywa się hostelem. Mieści się na ulicy Legionów – ulicy, jak każda w Łodzi, posępnej. Gdy tramwaj przejeżdża, łóżko reaguje dreszczem. Gdy sprzątaczka zaczyna sprzątać korytarz, zagląda bezczelnie do pokoju. Przekręca klucz i wsadza nos. - Są ludzie? Są. To nie przeszkadzam. I nie powiem nawet dzień dobry. Bo sprzątaczki z reguły nie mają dobrych dni.

W moim pokoju wisi za krótka firanka w owoce. Taki wzór – soczysty, ale w nienaturalnym kolorze. Sztuczny seledyn i granat jak z farbki plakatowej.

Słońce dziś świeci pełną gębą, a ja nie mam ochoty na jabłka. Właśnie przez tę firankę, bo mi te jabłka zniekształca. Ale mam ochotę na kefir.


Moim ulubionym miejscem w pokoju – o zgrozo! – jest łazienka dzielona na dwa dwuosobowe pokoje. I tu zaczyna się jazda! Każda łazienka na świecie zamykana jest a to na kluczyk, a to na haczyk, a to na zasuwkę. Tu nie jest inaczej – zasuwka jest, ale na zewnątrz. To jakiś karcer, a nie łazienka! Rany boskie!

Pewnie obowiązuje też niepisany regulamin:

• Człowiek nagi nie może wyskakiwać z łazienki - że niby ręcznika zapomniał.
• Naga kobieta nie może poza łazienką falować piersiami – że niby majtek zapomniała.
• Nagi mężczyzna nawet palca nie może wystawić – że niby po golarkę wychodzi.
• Dziecko musi tak długo siedzieć na sedesie, dopóki rodzice nie skończą ścielić łóżka.

W hostelu władzę trzyma więc nie osoba, która bierze prysznic i ma prawo do swojej własnej – zamkniętej na zasuwkę - intymności. Tu rządzi pokój lewy i pokój prawy. Dbasz o higienę? To sobie posiedź. Jak ja będę czuł potrzebę, wtedy cię wypuszczę. Ale idąc do łazienki wpada się w pułapkę, bo… nie śmiej się dziadku z czyjego wypadku, bo ciebie też mogą zamknąć.

Oczywiście każdy może do łazienki wejść bez uprzedzenia. Nie ważne, że na środku może stać goła baba. Nie ważne, że jakiś facet może dłubać w nosie. Tu savoir vivre nie obowiązuje. Tu warunki dyktuje silniejszy. Każda wizyta w toalecie to adrenalina. Tak, to taka łódzka adrenalina. Kultury się łączą, prowadzą ze sobą dialog. Dialog czterech kultur.

Tak, Łódź to miasto bardzo osobliwe. Nie tylko wewnątrz, ale przede wszystkim na zewnątrz.

Muniek Staszczyk: Ja naprawdę czuję się w Łodzi dobrze i nie kadzę ci tutaj, nie wciskam jakiejś wazeliny. To miasto trzeba skumać, trzeba w nie wejść. Z początku Łódź wydaje się taka posępna, że niby można wszędzie dostać w ryja, ale ma swój pozytywny klimat.


Laura Dern: Łódź musi być bardzo filmowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz