poniedziałek, 19 września 2011

Zobacz Mazury z góry

Cudze chwalicie, swego nie znacie. Wiele w tym prawdy — wystarczy spojrzeć na swój świat pod odpowiednim kątem, aby się w nim zakochać. Wystarczy spojrzeć na niego z balonu...


— Co tu pani robi, pani Ado? — zapytała krowa zaraz po wylądowaniu balonem. Kosz się przewrócił, więc wyglądaliśmy przezabawnie. Ale zanim się wygramoliliśmy, krowa zdążyła już się znudzić. Jej łaciate koleżanki też. Tym bardziej, że z balona uszło powietrze, więc horyzont znów stał się widoczny. Znów można było przeżuwać.

Trochę bardziej ciekawski był gospodarz, który znudzony wiejską monotonią, przybiegł i złapał się za głowę. Wyglądał mniej więcej tak, jakby zobaczył ufo. A przecież nic kosmicznego się nie stało. Po prostu wylądowaliśmy. Bo gdy się leci balonem, nie zna się celu swojej wędrówki. Balon leci z wiatrem, a wiatr na różnych wysokościach wieje w różnych kierunkach. To jedyna możliwość "sterowania".

Gdzie wylądowaliśmy? Gdzieś w okolicach Kętrzyna i tyle z mojej geograficznej znajomości Mazur. To zresztą mniej ważne, bo wszystkie pola wyglądają podobnie. Krowy zresztą też. Istotne jest to, co w górze, a przyznać muszę, że Mazury z lotu ptaka wyglądają oszałamiająco. Zwłaszcza przy takiej pogodzie, gdy słońce przygrzewa, a pojedyncze chmury gdzieś leniwie uciekają. Nic, tylko uciec gdzieś w przestrzeń...

Wystartowaliśmy z Mrągowa i kierowaliśmy się w stronę Kętrzyna. Pod nami zieleń, błękit jezior i malutkie domki. Pod nami też ptaki... Bo lecieliśmy na wysokości kilometra. Czy coś więcej muszę mówić? Wystarczy oglądać. A co widać? Czos, Juno, Juksty, Salęt… Po prostu Mazury. W oddali Mamry, Śniardwy — w zależności, w którą stronę spojrzeć. Bo widoczność tego dnia sięgała aż stu kilometrów.


Balon prowadził Dariusz Brzozowski, z którym już raz leciałam. Wystartowaliśmy wtedy po piątej rano, więc świat z lotu ptaka wyglądał zupełnie inaczej. Jak? Zobacz. Wtedy też pan Darek opowiedział mi, że wszystkie swoje balony nazywa kobiecymi imionami. Jest Catharina, jest Ksenia... Kiedy przyjechałam tym razem, od razu spytałam, jaką balonicą polecimy.
— To nowy balon, kilka dni temu przyjechał do nas z Niemiec — uśmiechnął się pan Darek. — Będzie więc miał na imię Ada! Jeszcze żaden mój balon nie ma imienia na "a". Teraz będzie miał!


Hmm... Myślicie, że balonowi do twarzy z moim imieniem?


poniedziałek, 5 września 2011

Przedszkolaki: Antenki na zielonej łące

O ulubionych bajkowych bohaterach opowiadają dzieciaki z olsztyńskiego Przedszkola Miejskiego nr 29. Boki zrywać!

Fot. Wojtek Benedyktowicz

Co to jest bajka?
— To takie coś wymyślone tylko dla dzieci.
— Tak historia, która została stworzona na komputerze i włożone są w nią różne postaci.

A jakie znacie postacie z bajek?
— Osobiście znam kota w butach. To taki kot, co ma buty, kapelusz i nóż. Właściwie ma szablę.
— I ten kot mówi!
— A ja znam żółwie ninja! One walczą i ratują świat.
— Myszka Miki też jest bohaterem, ma spodenki i dwa białe kropki na nich.
— Czarne kropki ma! Nie znasz się!
— Ma czarne uszy i to jest pewne.
— Ja lubię Teletubisie. Mają na głowach antenki i mieszkają na zielonej łące.
— To są rogi, a nie antenki!
— A moją ulubioną postacią jest Roszpunka — taka malutka królewna.
— Ona wcale nie jest mała. Ona jest wielka! I ma długie włosy!
— Jej marzeniem jest zobaczyć latające lampiony.
— A ja lubię smerfy. To takie niebieskie ludki w spodenkach, białych kapeluszach i z ogonami.
— Smurfy nie mają ogonów!
— Mają, takie niebieskie jak one!
— A ja uwielbiam „Gwiezdne wojny”. To taka akcjowa bajka. Jest w niej dużo misji i walk. I są miecze różnego koloru.

A znacie Kaczora Donalda?
— To taki kaczor, który naprawdę nazywa się kaczor Duffy!
— On nie nosi majtek.
— I podróżuje wszędzie. Na przykład w Olsztynie.
— A na pustyni szuka skarbów.
— Ja chcę opowiedzieć o bajce Chip i Dale. Oni są wiewiórkami i przeżywają różne przygody. Na przykład muszą wejść pod ziemię i zrobić coś z myszami. Albo zdobywają ser wyjęty z tej ziemi.
— Fu! I zjedli go?
— Pożarli!
— Ja wolę Toma i Jerrego. To bardzo skomplikowana bajka o kocie i myszy. Kot poluje na mysz i tworzy różne wynalazki. Stworzył nawet myszowego robota, ale nie pomógł. Potem stworzył pistolet w kształcie myszy. Też nie pomógł. Jerry nie został zjedzony.
— Ja uwielbiam Barbie! Bo ma długie jasne włosy i różową suknię.
— Tak, Barbie jest piękna...

A chłopcy lubią Barbie?
— Nieeee!
— Barbie jest tylko dla dziewczyn.
— My, chłopcy, wolimy bajki dla mężczyzn.