„Są miejsca w których grzech spaceruje chodnikami. Są miejsca, w których gniew rozbrzmiewa milczącymi słowami” — to cytat jednej z piosenek Pidżamy Porno. Czyżby mowa o pechu? Grabaż, lider grupy, w tym roku obchodzi urodziny 13-tego w piątek.
13 w piątek! Koty przebiegają drogę — czarne, dziś tłuką się lustra, pech krzyżuje plany. Gra w kółko i krzyżyk? Pewnie tak, dla rozrywki.
13 marca 1965 roku urodził się też Grabaż, lider zespołów Pidżama Porno i Strachy na Lachy. Wszystkiego najlepszego Krzysiu Grabowski (bo tak Grabaż ma w dowodzie).
Kiedyś — przy okazji koncertu w Olsztynie — rozmawiałam z Grabażem o... Grabażu.
Zadziwił mnie ten człowiek — przede wszystkim pewnością siebie. Sprawiał wrażenie, że zadziera nosa. Ba — nie krył, że czuje się gwiazdą!
Oczywiście chciał autoryzacji, ale okazał się łaskawy. W mailu napisał tak: „postawiłem tylko kropkę. Na koniec.”
Kim chciałeś zostać, gdy byłeś małym chłopcem?
— Strażakiem.
Czyli jak każdy!
— No pewnie.
A jednak zostałeś Grabażem...
— Nie, nie... Grabarzem nigdy nie byłem, ale był takie czas, że pracowałem w zakładzie pogrzebowym. To wyglądało mniej więcej tak, że... w czasie studiów dorabiałem.
Ale malowałeś trupy, lakierowałeś trumny?
— Nie, sztaplowałem deski. Robota jak robota — jechało się do pracy na drugi koniec Poznania. Tam przyjeżdżały wagony z deskami, które z chłopakami musiałem układać. Ustawianie desek w kubiki nazywa się sztaplowaniem. (śmiech) Ale fajnie tam było. Panie szyły koronki na trumny i przywozili „pacjentów” do przymiarki. Panie to komentowały — o, tego to żal!
Z mojego punktu widzenia — jak sobie wyobrażam — wyglądało to dość groteskowo!
— Groteska jak groteska! Ale bułki z szynką grzęzły w gardle!
Uuu, zmieńmy więc temat. Podobno na studia poszedłeś tylko dlatego, by grać w rockowej kapeli... Prawda czy fałsz?
— Studiowałem historię i śpiewałem. Prawda.
I skończyłeś śpiewająco!
— Tak, nie miałem żadnej poprawki, żadnej lufy w indeksie. Dałem radę! A historię studiowałem, by szybciej wchodziła mi do głowy.
A czy wykształcenie ma jakiś wpływ na pisanie tekstów?
— Pomaga mi zrozumieć rządzące współcześnie mechanizmy. A te od początku są takie same. Jestem ich bardziej świadomy.
Wydałeś tomik wierszy, więc przelałeś tę świadomość na papier...
— Ja w życiu nie napisałem ani jednego wiersza! A te, które się ukazały, to teksty moich piosenek. One na papierze mają inną relację — są bardziej podredagowane pod wiersze niż pod teksty piosenek. Mój wydawca i edytor Paweł Dunin-Wąsowicz dokonał tego zabiegu, a ja się na to zgodziłem.
Czyli zrobił z ciebie poetę... Ale mówi się, że jesteś poetą rocka. Leży ci takie określenie?
— Albo się poetą jest, albo się nim nie jest.
Ale rockowym?
A można być poetą disco-polo?
— Fakt, takie epitety — rockowy, nie rockowy — są zbędne. To śmieszne określenie, a jak już jest coś na papierze, to rocka się raczej z tego nie wyniucha! (śmiech)
Twoje życie związane jest z mikrofonem — nie tylko scenicznym. Można cię usłyszeć w radiu, bo prowadzisz audycję. Co cię ciągnie do radia, bo... ani Strachów, ani Pidżamy często w eterze nie słychać.
— W pewnym momencie poczułem naturalną chęć dzielenia się muzyką, której słucham. Mam wiele płyt i wiele muzyki na komputerze. Właśnie tym chcę się z ludźmi dzielić.
Czyli że jesteś też głosem radiowym, a nie tylko głosem polskiej sceny rockowej.
— Tym drugim byłem wcześniej!
A czujesz się gwiazdą?
— Jasne, jestem gwiazdą! (śmiech)
No proszę, jesteś gwiazdą! Ale czy tak świecącą jak Doda?
— Nie, bez przesady! Jeśli Doda jest gwiazdą, to ja nią nie jestem. Ale jestem gwiazdą w innym sensie. To bardzo pojemny termin.
Po wielu latach działalności dostałeś „Paszport Polityki” (za 2007 roku). Co pomyślałeś, gdy okazało się, że padło w końcu na ciebie?
— Czas najwyższy! (śmiech) Odetchnąłem z ulgą i pomyślałem: no, już mam to z głowy! Tę nagrodę traktuje jako potwierdzenie swojej pozycji.
Pidżamę Porno widzę jako bunt Grabaża, a Strachy na Lachy jako dojrzałego pana Grabaża. Można tak Strachy określić?
— Pidżama Porno jako zespół w pewnym momencie wyczerpała swoje właściwości twórcze. To najważniejszy mój zespół, grałem w nim dwadzieścia lat. I właśnie z tego względu zawiesiłem działalność w najlepszym momencie dla Pidżamy. Uznałem też, że jakiekolwiek eksperymenty mogłyby tylko zespołowi zaszkodzić. Po to powołałem do życia nową kapelę. Teraz nie ma żadnych zahamowań, uwarunkowań, powiązań i uzależnień. To jest grupa z czystą kartą, co udowadnia każdą kolejną płytą. Trudno jest zdefiniować styl Strachów, bo to trudne zadanie. Z każdej płyty wydziela się inna muzyka.
Muzyka jest echem tego, co w tobie się zmienia...
— Oczywiście, zawsze tak jest. Wraz z dojrzewaniem zmieniają się poglądy, coś innego inspiruje. Z tego trzeba wyciągać wnioski w postaci kolejnych ujawnień. Wiadomo, że goście mający czterdziestkę nie są tak płodni, jak ci, którzy dopiero wchodzą w życie i twierdzą, że na wszystkim znają się najlepiej. Spojrzenie na świat młodych jest bardziej brawurowe i bezczelne, a później to zanika i siłą rzeczy człowiek zaczyna się kontrolować.
On nie zadziera nosa, tylko posiada specyficzny rodzaj humoru.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak krótkie są te wywiady :(
OdpowiedzUsuń