Francuzi 1 kwietnia nazywają "Kwietniową Rybą”, Anglicy - "Dniem Głupców”, a Polacy ten dzień ochrzcili po łacinie - "Prima Aprilis”. Tego dnia żart to obowiązek, więc nie ma się co obrażać na media, że kłamią. Ba – 1 kwietnia to także sprawdzian… inteligencji redaktorów.
Gazeta Olsztyńska – Olsztyn będzie musiał zmienić nazwę.
Zgodnie z unijnymi dyrektywami, które wchodzą w życie właśnie w środę, nie może być kilku miejscowości w danymi państwie o identycznej nazwie. Nowe przepisy wymagają zmian w nazewnictwie miejscowości, które na mapie Polski można znaleźć przynajmniej w dwóch miejscach.
W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji dowiedzieliśmy się, że sprawa dotyczy 63 miast, w tym także Olsztyna. Zmiana nazwy to spore utrudnienie dla lokalnego samorządu i mieszkańców. Gdy nastąpi zmiana nazwy miasta, konieczne będzie wprowadzenie korekt do wszystkich aktualnych dokumentów, na których figuruje nazwa miejscowości. Nieuniknione będą także wymiany pieczątek firm i zmiany w oprogramowaniach komputerów (o uaktualnieniu map nie wspominając). Wszystkich mieszkańców Olsztyna czeka również kolejna wymiana dowodów osobistych (za którą, oczywiście, zapłacą z własnej kieszeni).
Gazeta Wyborcza – Olsztyn: Po bilet? Tylko do konduktora.
Kasy na Dworcu Głównym w Olsztynie od środy nie sprzedają biletów. Ich właściciel nie dogadał się ze spółką PKP Przewozy Regionalne, więc zamknął interes. Do odwołania.
Wczoraj na ostry dyżur "Gazety" 194 86 pół godziny przed zamknięciem tego wydania zadzwonił kolejarz. - Bez umowy między PKP InterCity a PKP PR wszystkie kasy na "głównym" zostaną zamknięte, aż do momentu, kiedy firmy dogadają się co do prowizji od sprzedaży biletów. A to oznacza, że przez jakiś czas trzeba będzie kupować bilety u konduktora - wyjaśnia pracownik kolei.
PKP PR oczekuje od Intercity 30 proc. prowizji od każdego sprzedanego biletu. Na to nie godzi się Intercity - właściciel kas. Podobna sytuacja od 1 stycznia miała miejsce na dworcu w Toruniu Miasto. Tam przez blisko dwa miesiące pasażerowie kupowali bilety wyłącznie u konduktora. Na skutki takiego rozwiązania mocno skarżyli się pasażerowie. Wypisanie biletów w pociągu trwało nawet godzinę.
www.wm.pl – Zapiekanka i pierogi zastrzeżone
Usunięcia z szyldów słowa "pierogarnia" żąda od restauratorów w całym kraju spółka Polskie Pierogarnie, a słowa "zapiekanka" jedna z olsztyńskich firm. W spór zaangażowali się już językoznawcy. Czy to początek bitwy o prawo do nazw?
Pod koniec lutego jedna z chorzowskich restauracji otrzymała od spółki Polskie Pierogarnie wezwanie do natychmiastowego usunięcia słowa "pierogarnia" z szyldu, menu i folderów reklamowych. Spółka informuje, że łamią prawo, bo używają nazwy zastrzeżonej w Urzędzie Patentowym. Podobne pisma dostali właściciele pierogarni w całym kraju.
Do wysyłania podobnych pism szykuje się jedna z firm sprzedająca "słynne olsztyńskie zapiekanki".
- Odpowiednie dokumenty złożyliśmy już w Urzędzie Patentowym. Czekamy na decyzję.
Przedsiębiorca twierdzi, że jest autorem słowa "zapiekanka" ponieważ każdemu Polakowi słowo to kojarzy się z Olsztynem a to on pierwszy zaczął sprzedawać ten przysmak w stolicy Warmii i Mazur.
Prima aprilis to extra tradycja:
Warto przeczytać:
„Przekrój” - 20 śmiertelnie zabawnych ludzi
„Wprost” – Całoroczny prima aprilis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz