piątek, 24 kwietnia 2009

Wajda: Spowiedź Jandy była niespodzianką

Dzisiaj do kin wchodzi najnowszy film Andrzeja Wajdy „Tatarak”. — W czasie realizacji może zdarzyć się to, co się nawet filozofom nie śniło — twierdzi reżyser. — Dziś wiem, że nawet aktor oddający się bez reszty roli, pozostaje sobą.


Dobić się do Andrzeja Wajdy... to jak włamać się do bankowego sejfu. Ale udało się.

„Tatarak” jest poruszającą medytacją o śmierci. Niemal samobójczo odważny film — napisał dziennik „Tagesspiegel”. Co pana skłoniło, by wziąć się za taki temat?
— Dawne zmagania z Iwaszkiewiczem: „Brzezina”, „Panny z Wilka”. Chciałem znów zanurzyć się w ten świat refleksji.

Refleksji nie brakuje. Film to spowiedź Krystyny Jandy — jej osobisty monolog kilkakrotnie przerywa fabułę „Tataraku”.
— Pewnego dnia podczas zdjęć Krystyna dała mi kilka napisanych przez siebie kartek maszynopisu. Ze zdumieniem przeczytałem, że jest to opis ostatnich dni życia jej męża a mojego przyjaciela, wybitnego operatora. Zapytałem: Czy dajesz to tylko mnie, czy chcesz to powiedzieć w filmie? Kiedy wyznała, że chce się z tym podzielić na ekranie, pomyślałem, że Krystyna jest z tymi myślami sama. Każdego dnia wraca w samotności do tamtych chwil. Natychmiast stanęły mi przed oczami obrazy samotnych kobiet w hotelowych pokojach namalowanych przez Hoppera. Spowiedź Jandy była niespodzianką. Zrobiłem wszystko, żeby jej nikt nie przeszkadzał w tym wyznaniu.

Jakiej granicy w filmie pan nie przekroczył?
— Żadnej. Film towarzyszy opowieści o śmierci wykreowanej przez Iwaszkiewicza i realizującego film przyjaciela.

Twierdzi pan też, że prawdziwe filmy robi się ze strachu. Czego więc pan się boi?
— Że te trudne do przekazania w filmie sprawy zapisane w literaturze nie znajdą odbicia na ekranie.

„Tatarak” jest nowym horyzontem w sztuce filmowej — połączeniem filmu fabularnego z filmem dokumentalnym. Co jest siłą takiego połączenia z perspektywy reżysera?

— Tak, to prawda. Kino idzie dziś w tę stronę. Widzę na ekranach filmy i amerykańskie, i europejskie, które łączą fikcję z dokumentem.

Ten film to niebywała relacja reżysera i aktorki. Zrobił pan 50 filmów. A czego nauczył pana „Tatarak”?

— Że w czasie realizacji filmu może zdarzyć się to, co się nawet filozofom nie śniło. Zaczynałem pierwszy film mając 27 lat. Jak mi się wówczas wydawało, wszyscy żyliśmy tylko filmem, a życie było jedynie dodatkiem do pracy. Dziś wiem, że nawet aktor oddający się bez reszty roli, pozostaje sobą i żadna iluzja, nie zastąpi mu rzeczywistości. Tym bardziej doceniłem zwierzenia Krystyny Jandy, grającej główną rolę w moim filmie.

Urodził się pan w Suwałkach, więc rzut beretem od Warmii i Mazur. Co wspomina pan z wizyt na naszych terenach?
— Kiedyś Suwałki były miastem garnizonowym — stacjonował tam 3 Pułk Szwoleżerów, 2 Pułk Ułanów, 4 Pułk Piechoty, Dywizjon Artylerii Konnej. Suwałki po 1945 roku straciły na znaczeniu, a teraz powraca do nich nowe życie. Cieszy mnie obecność „Pogranicza” w Sejnach i obecność Andrzeja Strumiłły nad Wigrami. Raduje mnie też Radio 5 rodziny Bajerów, które w latach 90-tych stawiało pierwsze, nieśmiałe kroki.

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Film „Tatarak” to historia oparta na opowiadaniu „Tatarak” z 1958 r. w adaptacji Olgi Tokarczuk i Andrzeja Wajdy. Integralną część filmu stanowi opowiadanie węgierskiego pisarza Sándora Máraiego. Scenariusz wzbogacony został też o wątek współczesny. To powrót Andrzeja Wajdy do wszystkich tematów i osób, które w twórczości reżysera zajmują szczególne miejsce. Zdjęcia były kręcone w Zalesiu pod Warszawą. Zdjęcia plenerowe powstały w Grudziądzu. Miasto i jego okolice oddają atmosferą lat 50-tych. W filmie obok Krystyny Jandy wystąpią: Jadwiga Jankowska–Cieślak, Jan Englert oraz amerykański aktor polskiego pochodzenia Paweł Szajda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz