piątek, 6 marca 2009

Pisać o pisuarach nie wolno

Nowe WC na dworcu PKP w Olsztynie powala na kolana. To najdroższy i najładniejszy szalet w najbrzydszym budynku miasta. Wiadomo - luksus kosztuje. Tylko dlaczego siedziba olsztyńskiej toalety mieści się w Kielcach?

Olsztyński dworzec dotychczas niczym nie mógł się pochwalić. Przeprowadzone kontrole zarzucały brak poczekalni, fatalne posadzki, perony w złym stanie technicznym oraz śmieci walające się po budynku i peronach. Zastrzeżenia wzbudzała też zniszczona elewacja budynku.

Dziś jest inaczej. Od kilku dni wizytówką zmurszałego dworca jest świeża toaleta. Stara została poddana liftingowi za – bagatela! – pół miliona złotych i brudu ze świecą szukać. Wybrałam się więc tam nie za potrzebą, a zawodowo. Tym bardziej, że już kiedyś pisałam o szaletach miejskich, więc temat jest mi "bliski".

Schodzę (bo przybytek mieści się w piwnicach dworca głównego PKP), przedstawiam się i chcę przyjrzeć się marmurom, bidetom i prysznicom. Babcia klozetowa informuje mnie jednak, że rozglądać się nie wolno. Wolno się tylko załatwiać. Za jedyne 2,50 zł!

Nie czuję potrzeby, ale tłumaczę, że chcę napisać tekst o nowej toalecie. Babcia oczy w słup!
- Nie nadaję się do gadania! Ja zresztą nie jestem upoważniona. Takie gadki to z kierownikiem.
- W takim razie proszę poprosić kierownika.

Babcia klozetowa obraca się na kręconym krześle, otwiera drzwi, jakie ma za plecami i woła:
- Panie kierowniku! Ktoś z gazety do pana!

I oto za pięć minut przed oczyma staje mi młokos, co ledwo goli wąs pod nosem. Młodzieniec w siwej bluzie dresowej, z ręką w kieszeni, z uśmiechem amanta dla nastolatek.
- Pan jest kierownikiem? – oczom nie wierzę.
- Tak, jestem kierownikiem tej toalety.

Tłumaczę, jaki jest cel mojej wizyty. Kierownik patrzy, ale jakby nie słucha. Nie dziwię się - odpowiedź ma już przygotowaną:
- Proszę zadzwonić do Kielc. Tam jest szef i on z panią porozmawia. Ja tu tylko pracuję.
- Mam rozmawiać z Kielcami o olsztyńskim szalecie?
- Tak, tam znajduje się siedziba.
- Siedziba olsztyńskiej toalety w Kielcach?

Fakt jest faktem, a absurd absurdem. I jeszcze jedno jest pewne - dziennikarzom nie wolno wchodzić do publicznego szaletu dworcowego. Wstęp płatny mają pasażerowie i wszyscy, którzy muszą za potrzebą. Tylko ci są tolerowani przez fotokomórki i przez babcię klozetową. Dziennikarz jest już nadprogramowy. Marmury, pisuary i prysznice mają inne przeznaczenie. Pisać o nich nie wolno.

Młokos niestety nie może mi pomóc, ale uśmiecha się do babci klozetowej – znaczy, że szanuje swój personel. Kobietka odwzajemnia mu błyskiem oka. Ma z pięćdziesiąt lat, zielony fartuch i włosy z odrostami. Cechuje ją też szacunek do kierownika – nie ważne, że mógłby być jej wnukiem. Grunt to honor!

Ale, ale… O Olsztynie mam rozmawiać z Kielcami? Młokos daje mi numer do swojej „góry”. Mówi: niech pani prosi Tadeusza. Wybijam więc numer na komórce, czekam aż usłyszę głos Tadeusza. Ojciec dyrektor? Zgłasza się jednak sekretarka i mówi, że szef oddzwoni.

W oczekiwaniu na telefon łapię młode małżeństwo z Łukty. Akurat przyjechali do Olsztyna. Ona ogląda galerię plakatów, jaka zdobi wejście do toalety. On korzysta właśnie z WC. Ale za chwilę wychodzi i chętnie dzieli się wrażeniami. Jest zachwycony.
- W tylu toaletach bywałem, a ta naprawdę robi wrażenie! – mówi. – Aż miło wejść i skorzystać. A pamiętam jak było przed remontem. Szkoda gadać. Facet jakoś dawał radę się wysikać, ale kobieta musiała już się namęczyć. Nie było czysto, nie było przyjemnie. A teraz pierwsza klasa! Nawet na lotnisku w Gdańsku nie ma takich rarytasów! Niestety cena powala. Poprzednio płaciło się 1,50 zł za wejście, a dziś o złotówkę drożej. Widać, że kryzys nie omija nawet toalet. Bo jak człowiek musi, zapłaci.

Dzwonią Kielce. Niestety nie Tadeusz, ale inny ojciec dyrektor.
- W Olsztynie nie upoważniliśmy nikogo do rozmów z prasą. Dwa dni temu było otwarcie i wtedy mieliśmy dzień otwarty dla dziennikarzy – przyznaje Paweł Łukaszewski, szef olsztyńskiej toalety z Kielc. – WC jest dopiero po remoncie, za jaki zabrała się nasza firma. Szukamy człowieka, który mógłby zarządzać szaletem w naszym imieniu.
- Ale Olsztyn już ma kierownika!
- To kandydat na kierownika. Zobaczymy jeszcze, czy się sprawdzi.
- Czy się sprawdzi? Ma czas, młody jeszcze… A ile on ma lat?
- Właśnie, jak sama pani zauważa, to bardzo młody chłopak. To kandydat, ale jeszcze nie kierownik. Jak kierownik będzie na miejscu, wtedy będzie mogła pani z nim porozmawiać.


Olsztyńska toaleta jest jak prezydent. Trzeba umówić się na spotkanie. I poczekać, aż prezydent zejdzie z tronu.

Ciekawe linki:
Dworzec w Olsztynie nie ma żadnych szans
Obiecanki-cacanki, a podróżnym ciągle smutek

2 komentarze:

  1. BIDETOM....and ADA...and MITT.
    And MANN has got to get the action, too.
    So does NYE.
    And with the mob under your belt and into UNDES, with DASSAULT, it's wasn't hard.
    Ever.
    Until they went rafter three year olds.
    Then it was a total COMSTUL.
    And MARC in " off" got a slece of it with MQM and FUHURER!
    Oh yeah.
    They knew where they were going.
    And they knew what " to do".

    OdpowiedzUsuń
  2. They had the help of Ace.
    And Cheney with Rove and Bush.

    OdpowiedzUsuń