środa, 4 marca 2009

Jak daleko jest Olsztyn od Katowic?

Milioner Piotr Kupicha nie ma ani orientacji w terenie, ani pieniędzy na rachunki telefoniczne. Ale po co się wysilać, skoro ma się status gwiazdy?



Przed chwilą odłożyłam słuchawkę. Rozmawiałam z Piotrem Kupichą, frontmanem grupy Feel.



Nasza rozmowa była krótka:


- 6 marca zagracie w Olsztynie.

- W Olsztynie? A jak daleko jest Olsztyn od Katowic?
- Kawał drogi, musicie przejechać całą Polskę. To Warmia i Mazury.

- Aaa! Warmia i Mazury!

- Możemy teraz pogadać?

- Oj, nie. Jestem akurat w Madrycie, więc taka rozmowa to straszny koszt dla mnie...



I tu oczy wyskoczyły mi z orbit. Gdzie jest Olsztyn? Widać, że gwiazdy mają problem z usytuowaniem stolicy Warmii i Mazur. Doda błądziła myślami, a teraz Feel - mimo iż światowy - gubi się w swoim kraju. 



I straszny koszt?

 Wokalista Feela jest milionerem - w 2008 roku zarobił 3,5 mln złotych. A minuta odebranego połączenia w roamingu w Hiszpanii - w sieci, z jakiej korzysta Kupicha - wynosi 1,10 zł.




Fragment jednej z moich poprzednich rozmów z Feelem (lipiec 2008):



Zaczęło się od piosenki „Jest już ciemno”, ale teraz wam się rozjaśniło... Czujesz się gwiazdą?

— A wiesz, jeszcze się nie czuję. Pracuję nad tym, ale jeszcze mi nie wychodzi! (śmiech)



To kiedy będziesz czuł się gwiazdą?


— Ja w ogóle nie używam tego określenia. Słowo gwiazda za bardzo nie pasuje do grupy Feel. Ale czuję się osobą superspełnioną. Teraz wszystko działa, co jest dla mnie niezwykle pozytywne i mobilizujące. A jestem spełniony, bo pracuję w dobrym zdrowiu i mogę nagrywać kolejne płyty.

Właśnie! Zbliża się kolejne lato — być może pojawi się nowa kapela, którą zachłyśnie się publiczność.

Jaki macie pomysł, by nie zostać jedynie „hitem minionego lata”, ale utrzymać pozycję lidera?

— Masz rację, może pojawić się nowy zespół, z nową falą słuchalności, z nową piosenką. Ale tak było zawsze! A my mamy pozycję bardzo ugruntowaną muzycznie — gramy wiele koncertów, cieszymy się magią, jaka wytwarza się między publicznością, a nami. Niedługo nagramy też kolejny materiał, wypuścimy kolejny singiel. Mamy nadzieję, że się przyjmie.



De facto cały czas pokazujecie „na co was stać”.

— Tak! Dokładamy wszelkich starań, by tak było.



Co kawałek, to przebój. Jesteście studnią bez dna?

— Nie, aż tak chyba nie. Mamy świadomość tego, że popularność może przeminąć. A jak będzie za kilka lat? Tego nie wiem! Teraz przychodzi na nasze koncerty bardzo dużo ludzi, a jeśli za jakiś czas przyjdzie tysiąc osób — też nie będzie źle. Będę wiedział, że jest stała publiczność, która chce nas słuchać. To już coś! A czy Feel będzie jak Rolling Stones? (śmiech)

 Podobno wszystko ma swój koniec i po wielkich fajerwerkach łatwo się wypalić.

A z pustego i Salomon nie naleje...

— Wiesz, ja staram się przede wszystkim zdrowo żyć. Dbam o różne dziwne rzeczy i stawiam na rodzinę. To ona jest dla mnie najważniejsza i daje mi dużo siły. To podstawa wszystkiego!



A zdarza się, że już masz dość?

— Nie, doły mnie nie łapią. Bardzo doceniam, to co, udało mi się osiągnąć. Cieszy mnie to bardzo, więc jak mam mieć już dość? Jeśli jest ciężko, to staram się jakoś regenerować. Ale jestem też taką osobą, która nie za wiele rzeczy wrzuca sobie do głowy. I na pewno dlatego lepiej i lżej mi się żyje. Jestem również na takim etapie, że z wieloma sprawami potrafię sobie radzić. Osoby młode i początkujące w show-biznesie być może miałyby jakiś problem z odnalezieniem się w sytuacji. Dla mnie jakaś rzecz może być skromna, a kogoś innego może wznieść w niebiosa. Ja do swojego „gwiazdorstwa” pochodzę z dystansem.

Zobacz też: Jak wymiata Piotr Kupicha?

1 komentarz:

  1. Może to pomoże milionerowi:

    http://howfarisit.info/checkdistance/pl/Olsztyn/Katowice/

    OdpowiedzUsuń