piątek, 27 listopada 2009

Biedroń: Musi wybuchnąć bomba!

— Nie spotkała mnie nigdy dyskryminacja w Olsztynie, o czym nie mogę powiedzieć o innych miastach Polski. Ale nadal środowisko homoseksualne musi się tu ukrywać. Nie widzimy przecież na ulicach trzymających się za ręce osób homoseksualnych — twierdzi Robert Biedroń, który studiował w Olsztynie.


Potrzebny jest taki człowiek jak Robert Biedroń. Bo polskie społeczeństwo musi się nauczyć, że świat nie jest jednolity. Tyle wstępu — więcej postępu! Popieram.

Jesteśmy tolerancyjni?
— Polskie społeczeństwo dopiero poznaje, że jest różnorodne. Niestety nie jesteśmy — jak chcieliby tego niektórzy — wyłącznie katolickim, zarezerwowanym dla białych ludzi narodem. Nie ma też szablonowego światopoglądu. Świat jest ciekawy, a nie tylko czarno-biały.

Ale niektórzy widzą tylko czarne i białe.
— Bo nie mają śmiałości, żeby poznawać. Nie odnaleźli jeszcze klucza do różnorodności. Ale na całe szczęście pojawia się coraz więcej inicjatyw, które pokazują naszą indywidualność. Jest takie hasło: wszyscy jesteśmy równi, ale wszyscy jesteśmy różni. Dzisiaj panuje też trend, aby pokazywać różnorodność. I bardzo dobrze. Mieszkańcy Olsztyna są coraz bardziej tolerancyjni, chcą się uczyć i poznawać swoje miasto z innej strony.

Chcą poznawać? Mówią, że są tolerancyjni, ale ujawniają swoje poglądy na forach internetowych, że aż włosy dęba stają!
— Łatwo się chwalić, że jesteśmy tolerancyjni, ale kiedy jesteśmy z tym konfrontowani, nie zawsze potrafimy sobie poradzić. Jesteśmy w stanie tolerować czarnoskórego polityka, ale jeśli nie jest czarnoskórym politykiem w polskim parlamencie. Jesteśmy w stanie tolerować czarnoskórego mieszkańca Nowego Jorku, ale kiedy on staje się mężem naszej córki, nie chcemy już mieć takiego zięcia. Jesteśmy w stanie tolerować gejów i lesbijki, ale kiedy okazuje się, że to nasze dziecko, mamy problem.

Ale skoro kochamy swoje dzieci, więc skąd ten problem?

— Bo niestety nosimy w sobie bagaż uprzedzeń i stereotypów. Myślimy, że nasze dziecko jako gej czy lesbijka będzie nieszczęśliwe. Boimy się o jego przyszłość — że w szkole i w pracy będzie dyskryminowane. Wtedy budzą się w nas wszystkie lęki, które na co dzień nie mają ujścia. Jeżeli jednak poznamy mniejszości, nasze obawy wydają się bezpodstawne. Czarnoskóry mąż naszej córki może być równie fajny jak Janek z sąsiedztwa. A gej w szkole jest takim samym uczniem jak chłopak heteroseksualny. Różnice są w naszych głowach — tak jak i obawy. Zaczynamy sobie wyobrażać, że ktoś może nas namawiać do homoseksualności, może dobierać się do nas, próbować skrzywdzić nas albo naszych bliskich. To są właśnie stereotypy. Trzeba obnażać tego typu sytuacje i pokazywać, że nie ma żadnych powodów, aby bać się osób homoseksualnych.

Ale czy w takich rozmowach wezmą udział osoby nietolerancyjne? Może głos zabierze jedynie kółko wzajemnej adoracji...
— Osoby uprzedzone przeczytają artykuł i nawet jeśli skomentują go negatywnie, to jednak go przeczytają. Dowiedzą się, że geje i lesbijki żyją w ich mieście. Bo osoby homoseksualne nie mieszkają tylko w Warszawie, nie paradują tylko na paradach równości, ale mieszkają w Olsztynie, chodzą na ten sam uniwersytet i pracują w tej samej firmie, kupują w tym samym sklepie... Dlatego trzeba o tym rozmawiać, bo inaczej będziemy pogłębiać swoje uprzedzenia. Myślę, że przez to będziemy też coraz bardziej ludzcy. Jako społeczeństwo szybko się zmieniamy i interesujemy różnorodnością. Jestem optymistą i myślę, że pewnego dnia rozmowy „bez tabu” nie będą już potrzebne.

Ale zanim — czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Stąd wydanie książki o dwóch wychowujących dziecko pingwinach „Z Tango jest nas troje”?
— Dokładnie. Trzeba pamiętać, że to my uczymy dzieci uprzedzeń. To my pokazujemy im, że można dzielić świat na ludzi, którzy mają więcej i mniej praw. Dzieci nie rodzą się z tymi stereotypami. To my, dorośli, nabijamy im do głów takie, a nie inne myślenie. To my uczymy ich nietolerancji. Im wcześniej pokażemy dzieciom różnorodność i nie będziemy im zafałszowywać świata, tym lepiej dla nas wszystkich. Nie wychowujmy homofobków, ksenofobków i rasistów! Bajka „Z Tango jest nas troje” pokazuje różnorodność i uczy szacunku dla wyborów innych. Pokazuje również, że dwóch panów i dwie panie mogą żyć ze sobą w szczęśliwym związku, a nawet razem wychowywać dzieci. Takie pary żyją wśród nas, wychowują dzieci — nawet w Olsztynie. I my, dorośli, będziemy z takimi parami konfrontowani coraz częściej. Nasze dzieci będą to widziały i będą o to pytały. Myślę, że ta książeczka jest idealnym narzędziem do tego, żeby takie dyskusje z dziećmi przeprowadzić. A dzieci są otwarte. Wiem, że ta bajka nie jest dla nich żadnym zaskoczeniem. Maluchy widzą orientację seksualną jako coś naturalnego. Dwóch tatusiów pingwinów traktują tak, jakby tam była pingwinia mamusia. A dorosły? Zgrzyta zębami. I to jest też lekcja dla nich — niech zastanowią się, co złego dzieje się w naszym życiu, że uczymy się uprzedzeń. Dzieci są szczere, nie podlegają stereotypom. A my? Skąd się to bierze?

No właśnie, skąd?
— Żeby odnaleźć się w świecie, kategoryzujemy ludzi. Sami sobie gotujemy taki los. Ale im więcej będziemy się nad tym zastanawiać, tym lepiej dla nas. Może okazać się przecież, że nasze dziecko jest homoseksualne i będziemy musieli sobie z tym poradzić.

To może kilka słów do rodziców, którzy jednak nie mogą sobie poradzić...
— To bardzo trudne, bo nikt rodziców tego nie uczy. Szkoła milczy na temat homoseksualizmu, a kiedy już pojawiają się hasła, są one pełne stereotypów. Trzeba więc z tym problemem poradzić sobie samemu. Na szczęście jest coraz więcej organizacji, do których można zwrócić się o pomoc. Jest Kampania Przeciw Homofobii, która ma swoje oddziały w całej Polsce. Mamy psychologów i osoby, które są wyspecjalizowane w takiej pomocy. Jestem przekonany, że zgłaszając się do nas, można uzyskać podstawowe informacje. Nasze badania pokazują, że najczęściej problem nietolerancji dotyka właśnie najbliższych. Homoseksualność staje się tajemnicą rodzinną. Matka tłumaczy dziecku, że nie wolno się z nią ujawniać, bo co powiedzą sąsiedzi? Ojciec czasami stosuje przemoc, rodzeństwo też nie akceptuje... Warto więc szukać informacji, jak traktować osobę homoseksualną w swojej rodzinie. Pomocny może być na przykład mój „Tęczowy elementarz”, który w Olsztynie wzbudził duże zainteresowanie. Dopóki panuje zmowa milczenia, dopóty będziemy obciążeni przerażającą wiedzą.

Zmowa milczenia panuje też w Olsztynie? Tu studiował pan politologię, zna pan olsztyńskie zwyczaje...
— Mam bardzo miłe wspomnienia z Olsztyna. Mniejszość niemiecka, osoby pochodzące ze wschodu — ta mieszanka sprawia, że w Olsztynie czuje się ducha różnorodności, a nie w każdym polskim mieście jest to odczuwalne. Miałem szczęście, że potrafiłem odnaleźć się w środowisku gejów i lesbijek. Owszem, było ono ukryte, ale było. Nie spotkała mnie nigdy dyskryminacja w Olsztynie, o czym nie mogę powiedzieć o innych miastach Polski. Ale nadal środowisko homoseksualne musi się tu ukrywać. Nie widzimy przecież na ulicach Olsztyna trzymających się za ręce osób homoseksualnych.

A w innych miastach widzimy?

— Też nie. Ale nie jest to wymówka, aby nic w tym kierunku nie robić. Jednak nic się nie dzieje w Olsztynie, żeby to zmienić. Mamy dużo do nadrobienia. Wróćmy do wspomnianej już szkoły — wejdźmy do pierwszej lepszej klasy i zapytajmy o homoseksualizm. Wszyscy zrobią wielkie oczy i powiedzą, że nie ma gejów i lesbijek w Olsztynie. A kto wie — może nauczyciel jest gejem... W każdej klasie statystycznie znajdzie się osobę homoseksualną. Ignorancja nie świadczy o tym, że jest dobrze. To, że nie ma spektakularnych pobić, nie znaczy, że tych pobić w ogóle nie ma. Jeżeli ktoś jest dyskryminowany, to przede wszystkim przez zmowę milczenia. Nie przyzna się do swojej indywidualności, ale to nie znaczy, że nie przyzna się w ogóle, że ją zatuszuje. Nie da się tego zrobić. Oddział KPH dopiero zaczyna działać w Olsztynie. Obawiam się, że tak jak w innych miastach, demony drzemiące w naszym społeczeństwie wcześniej czy później się odezwą. Obok rozpoczęcia dyskusji w danym regionie, ujawniają się diabełki drzemiące w naszych głowach. Najpierw musi wybuchnąć bomba, żeby potem nastał spokój. Dyskryminacja jest — pokazała się już w internecie i być może wyjdzie na ulice. Oby nie.



Przeczytaj:
Dzień dobry, jestem gejem

Homofobia, czym właściwie jest?

2 komentarze:

  1. Biedroń...ty dewiańcie i zboczeńcu seksualny-odbyt służy do wydalania resztek niestrawionego pokarmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naczelny pederasta w Euroludach

    OdpowiedzUsuń