piątek, 16 października 2009

Środa: Polityką rządzi testosteron

— Mężczyźni rozumieją politykę jako wojnę — przyznaje Magdalena Środa, filozofka. — A wojna toczy się nie tylko na polu bitew, ale na meczu piłki nożnej, a przede wszystkim w parlamencie.


Co tam, panie, w polityce? Gdyby Wyspiański żył, to by pił... I gdyby dzisiaj pisał „Wesele”, nie kazałby Dziennikarzowi odpowiadać na pytanie Czepca, że „Chińcyki trzymają się mocno”. Chocholi taniec trwa i boję się, że to wirowanie nie zmierza ku końcowi. Dlaczego tak się dzieje? Rozmawiam z Magdaleną Środą — filozofką i feministką.

Jak w piosence... Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy? Na razie mamy samych awanturników w rządzie.
— Bo to, co dzisiaj się dzieje, obnaża politykę. Mężczyźni rozumieją politykę jako wojnę. Zresztą zawsze tak rozumieli — kiedyś wojny toczyli w sposób otwarty, a teraz jest ona ukryta w języku i sposobie rozumienia rządzenia, które polega na konflikcie. To znajdowanie i walka ze śmiertelnymi wrogami. Mam takie wrażenie, że w tym niezwykle krzykliwym chaosie, jaki nas otacza, politycy czują się całkiem nieźle. Ale świetnie w tej sytuacji czują się też media. Wreszcie coś się dzieje!

Ale nie sposób milczeć w obliczu politycznych afer. Media pokazują, a politycy chcą być pokazywani. Koło się zamyka?
— Politycy w mediach i naszej świadomości żyją w bardzo żywy sposób. Mogą wreszcie wykazać się swoim językiem i nie muszą zwracać uwagi na szczegóły. Nie mam wątpliwości, że takie zachowania unaocznił nam PiS. To właśnie ta partia buduje standardy politycznej walki. To, co się dzieje w tej chwili, to jest zwycięstwo PiS-u. I nie mówię tego dlatego, że jeden człowiek z tej partii obnaża afery, ale dlatego, że doprowadza do tego, że wszyscy są zmuszeni przyjąć jego polityczny punkt widzenia.

Czyli PiS-owi afery są na rękę.
— Trudno mówić, czy na rękę, bo największą korzyścią byłaby oczywiście wygrana w wyborach. A wiele osób w naszym kraju przecież nie chce takiego rządzenia. Ale jak się wprowadza do polityki takie standardy walki, wszyscy muszą się do niej dopasować. To tak, jak było z Lepperem, który wprowadził zachowania, które — jak sam przyznał — nie miały niczego wspólnego z Wersalem. Teraz PiS wprowadza ostrą wojnę, do której wszyscy muszą się dostosować, bo inaczej zginą.

Nie chcemy takiego rządzenia. Jaka polityka więc nam odpowiada?
— Nudna. Polacy chcą, by ludzie siedzieli nad reformami, a potem tłumaczyli nam, na czym one polegają. Chcemy też takiego rządzenia, gdzie konflikt polega na przedstawianiu interesów, a polityka na ich łagodzeniu lub wychodzeniu z problemu. Część działań politycznych polega na kompetencjach i współpracy, a debata ma zupełnie inny charakter niż dzisiaj, bo pojawiają się argumenty, a nie inwektywy. Być może taka polityka byłaby rzeczywiście potwornie nudna, ale przynajmniej pewne proporcje byłyby zachowane — zupełnie inne niż dzisiejsze. Chcemy 70% nudnej polityki , a 30% kolorowej — z każdej partii zawsze znajdzie się kilku chętnych aktorów, by rozwijać swój talent i arogancki język w mediach.

Panowie kłócą się, więc może to najlepszy czas, by kobiety weszły do polityki?
— Zgadza się — to, co dzieje się w tej chwili, bardzo sprzyja parytetom. Większość zaczyna rozumieć, że nie pomoże w niczym zmiana partii, wymiana rządzących, ani programu. To wszystko już było. Dzisiaj wyjściem z chaotycznej sytuacji jest zmiana płci. Kiedy narzekałam na wciąż niezmiennych mężczyzn, profesor Skarga mi powiedziała: Magda, oni mają taki hormon, że muszą chodzić na wojnę. Wojna toczy się przecież nie tylko na polu bitew, ale na meczu piłki nożnej, a przede wszystkim w parlamencie. Może rzeczywiście to jest podyktowane męskim hormonem? Mamy więc teraz do czynienia z wojną testosteronową.

A kobiety nie walczą ze sobą? Też hormony buzują.
— No właśnie, nie wiadomo, jak wyglądałaby kobieca polityka. Trzeba najpierw porównać, by coś powiedzieć. Dzisiaj niestety mówi się, że kobiety są o wiele gorsze w polityce, ale nikt wcześniej ich nie sprawdzał. Skąd więc takie wnioski? Mężczyzn mamy sprawdzonych — walczą o swoje.

Panowie ostrzą miecze, a panie pazurki.
— Dlatego nie wiemy, jak się zachowywałyby się w polityce. Można się jednak przyjrzeć, na jakie problemy zwracają uwagę. Na pewno nie na piłkę nożną, bo mają inne priorytety. Myślę, że w polityce, w której wreszcie doszłoby do zrównoważenia płci, zmieniłby się styl zarządzania.

Może mężczyźni w towarzystwie pań elegancko by się zachowywali.
— Nawet nie tyle elegancko, ile ich priorytety przestałyby być aż tak ważne. Zderzyłyby się z tymi, które odnoszą się do kobiet i rodzin, a nie — jak dzisiaj — do konkurencji na słowa.

Kobiety są jednak kochliwe, co potwierdza przykład Beaty Sawickiej, której serce podbił agent CBA.
— Każdy ma jakąś granicę odporności na pokusy. Mężczyźni są przekupni, bo to oni są jednak głównie przedmiotem korupcji i afer. Kobiety są być może bardziej kochliwe, ale myślę, że każdy może się sprzedać, bo każdy ma swoją cenę. Kobiety w kryzysie czująć ogromne nakłady finansowe również. Myślę, że mało kto byłby oporny. Podobnie zachowałby się mężczyzna, gdyby uwodziła go piękna dwudziestoparoletnia agentka.

Ale czym innym jest tropienie korupcji, a czym innym aranżowanie przestępstwa. Gdyby nie ponętny agent, nigdy do korupcji by nie doszło.
— A co jest najważniejsze w tym wszystkim — robi się to za nasze pieniądze! CBA nie miało żadnych ograniczeń. Myślę, że korupcja, której uległa posłanka Sawicka, jest znacznie mniej kosztowna — w sensie moralnym i finansowym — niż metody, których użyto do tego, by tak się stało. To jest absolutnie oburzające!

Ale kto na to przyzwolił?
— Winowajcę trzeba wskazać w sposób jednoznaczny. Winny jest ten mały tandem PiS-owi, który chce sprowadzić wszystko do walki na wszystkie możliwe środki i rzucić pieniądze podatników, by zniszczyć przeciwnika. Nie mam wątpliwości. Pamiętam dwa lata rządów i znam osobowość Mariusza Kamińskiego, odwołanego szefa CBA. Obserwuję Kaczyńskich — zwłaszcza Jarosława i wiem, że nawet jeśli nie wygrają następnych wyborów, to w jakimś sensie — bardzo smutnym i pesymistycznym — już wygrali definiowanie polskiej polityki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz