Siedziałam w towarzystwie bardzo żywiołowych malców. Ale energia rozsadzała ich nie bez powodu – o „Tymoteuszu wśród ptaków” w Olsztyńskim Teatrze Lalek słów kilka.
Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci. W teatrze jest lepiej – misie lubią też pomagać ptakom. I tak bohater miś Tymoteusz znajduje porzucone kukułcze jajko i postanawia je wysiedzieć. Historia jest więc prosta, ale niezwykle wdzięczna i pełna emocji. Bo kiedy dzieci krzyczą z widowni do bohaterów bajki, kiedy oglądają z otwartymi buziami, kiedy w końcu opowiadają o obejrzanej historii po spektaklu – jest dobrze.
Zbigniew Głowacki wyreżyserował bajkę, której nie da się nie lubić. Nie da się też nie lubić bohaterów – pięknego misia Tymoteusza, kolorowych ptaków, a przede wszystkim złego lisa, w którego wciela się Tomek Czaplarski. Aktor wygina się, robi przeraźliwe miny, by przestraszyć młodych widzów. Ale i starsza część publiki bije mu brawo – ten aktor ma talent i sceniczne metamorfozy mu niestraszne. Twarz i ciało jak z gumy, ruchy jak wypracowane – tylko siąść i oglądać. W cyrkowej scenie szykowania się do posiłku (bo jako lis ma chrapkę na jajko) wypada koncertowo. Tu patelnia, tu olej, tu widelec, a tam nóż – ni stąd, ni zowąd pojawiają się w jego ręce. Aż dzieci podskakują, aż wyciągają ręce ku górze. Chcą się dołączyć do uczty? Tak, siedziałam w towarzystwie bardzo żywiołowych malców. Ale energia rozsadzała ich nie bez powodu. Również muzyka – czerpiąca ze znanych szlagierów – porywa do tańca. No, może do kołysania się w rytm piosenek. Dzieci nie zwracają uwagi na konwenanse. Dzieci biorą to, co im dane.
A co na to miś? Jest tak zaoferowany opieką nad jajem, że żaden lis mu niestraszny. Zresztą Głowacki przygotowuje na lisa wiele pułapek w myśl zasadzie – kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada. Tymoteusz nie musi już się wysilać w walce ze złem. I tak lis dostaje w głowie kijem, który miał obezwładnić ptaki wysiadujące jaja. Wpada też w wykopany przez siebie dół w ziemi. W końcu łamie ząb, łakomie gryząc gipsowe jajo. Dzieci dzięki tym sytuacjom widzą, że złe nie popłaca.
W bajce nie brakuje też odniesień do współczesnego życia. Swoje pięć minut w spektaklu ma kura, która zawodowo zajmuje się wysiadywaniem jaj. Jak się wywiązuje ze swojej roli? Kiedy nadchodzi przerwa obiadowa, wstaje i wychodzi. Czyli że prawo pracy wkradło się nawet na scenę.
Nie tylko historia misia pozwala uśmiechać się widowni. Scenografia również wnosi wiele pozytywnej energii do spektaklu. Właśnie nadchodzi wiosna, ptaki szykują się do znoszenia jaj, wypatrują słońca i zieleni na drzewach. I właśnie to ostatnie przychodzi bardzo szybko – nad pniami drzew rozkładają się zielone parasole z wyrysowanymi liści. Tuż przy korzeniach parasole mają przyklejone kwiaty. Szara scena, jaka ukazuje się na początku przedstawienia, dosłownie rozkwita.
"Tymoteusz wśród ptaków" jest kontynuacją przygód misia Tymoteusza wymyślonego przez wielkiego Jana Wilkowskiego. Teatr w swoim repertuarze ma również sztukę „Tymoteusz i Psiuńcio”. Mimo iż stara baba już ze mnie, czekam na kolejne przygody misia, bo się w misiu zakochałam. A co, nie mogę?
PS. Tymoteusz wysiedział jajo i ma małego ptaszka:)
Ależ oczywiście, że Pani może. A niechby ktoś spróbował powiedzieć, że nie! ;)
OdpowiedzUsuńJa jednak swoje uwielbienie skoncentruję na Lisie.
Pozdrawiam!
Lis i tak bije wszystkich na łeb, na szyję... fakt:)
OdpowiedzUsuń