W tym cały ambaras, aby dwoje chciało na raz. Ambaras jednak przeradza się w absurd, bo oto Warmia ma nowe zwyczaje. Tylko tutaj dubluje się nazwy ulic. Tylko tutaj ludziom włosy stają dęba. Tylko tutaj życie przypomina atmosferę z komedii Barei.
Osiedle domów jednorodzinnych powstaje przy ul. Bartąskiej. Mimo że zabudowania sąsiadują z blokami olsztyńskiego os. Zacisze, dzieli je granica administracyjna. Domki znajdują się na terenie gm. Stawiguda, lokatorzy bloków mieszkają już w Olsztynie.
W 2008 r. władze gminy zdecydowały o nadaniu nazw swoim ulicom. - Okazało się, że dublują się ze znajdującymi się na terenie miasta - mówi Sławomir Kałwianiec, olsztyński taksówkarz. I wylicza: - Chodzi np. o ul. Jeziorną, Lawendową, Klonową, czyli ulice, które znajdują się m.in. na Likusach i Redykajnach. Dostajemy takie wezwania, wsiadamy, jedziemy i... czekamy do czasu, aż wyjaśnimy pomyłkę.
(Gazeta Wyborcza, Nie ma monopolu na ulice)
Powiedzmy, że chciałabym zamieszkać na ul. Lawendowej. Ale która lepsza? Ta z Olsztyna, czy ta kilka metrów za jego granicami? Nazwa piękna, pachnąca… ale dubel już ładnie nie pachnie.
Podobne problemy mieli mieszkańcy ul. Sójki w gminie Jonkowo. Ta sama nazwa ulicy znalazła się w Gutkowie w części gminnej i równocześnie w części miejskiej tej miejscowości. Obie Sójki były od siebie oddalone zaledwie o kilometr. Sprawę na szczęście rozwiązano, zmieniając miejską Sójkę na ul. Drozda. I po ptakach. A jak będzie teraz z roślinnymi ulicami?
Ta sytuacja przypomina mi jeden z odcinków „Alternatywy 4”, w którym dwie rodziny dostały przydział na jedno mieszkanie. Innymi słowy – dostały przydział na jeden adres.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz