wtorek, 2 lutego 2010

Olsztyn — ogród bez pomysłów

Olsztyn kwitnie? Śniegiem zasypany… Pomysły na promocję miasta wciąż mrożą krew w żyłach zamiast zagrzewać do podboju Polski. Było: „Olsztyn — przestrzeń radości”, jest: „Olsztyn — ogród Europy”. Tylko co po nowym haśle, skoro kiepski ogrodnik wciąż ma głos?


Olsztyn główkuje jak się wypromować, ale dobrych pomysłów brak. Może i by się znalazły, ale za promocję odpowiedzialna jest krakowska firma Eskadra. Nie to, że kawał drogi od Olsztyna, to i kawał kasy za rachunek. Olsztyn zapłacić musi. Ale za co? Urząd Miasta stawia więc na promocję po swojemu.

Rok temu Eskadra wymyśliła hasło „Olsztyn — przestrzeń radości”, które komentowane było na prawo i lewo. Głosów pozytywnych padło niewiele. Mówiąc językiem ulicy — ludzie psy wieszali. Ja zresztą też nie szczędziłam swoich uwag.

Eskadra głowę spuściła, czas więc wprowadzić poprawki do pomysłu. Serwuje się więc kolejne genialne i przemyślane hasło: „Olsztyn — ogród Europy”.

Znowu łapię się za głowę, bo Olsztyn nie kojarzy mi się z ogrodem — pomimo wszechobecnego bukietu zieleni. Z lasem i owszem — z Lasem Miejskim, ale ogrodów tu ze świecą szukać. Las to dla mnie ucieczka z miasta, ogród — miejska ucieczka w naturę. Nie ma tu nawet porządnego parku do spacerowania. Prym wiedzie olsztyński klasyk — Park Kusocińskiego, ale poza alejkami, ławkami, oczkiem wodnym i skyteparkiem niczego więcej nie oferuje. To park, a nie ogród! Różnica kolosalna.

Ogród jest, owszem, ale za miastem. Arboretum się nazywa. Botaniczny jest nawet! Może właśnie to sąsiedztwo skłoniło do wymyślenia nowego hasła? A może ogrodowe liczne ścieżki rowerowe? Ale z tym to przesada. To pięta Achillesa stolicy zielonej Warmii od lat. Nawet wokół jezior nie ma jak pedałować, bo albo się trafi na wystające z ziemi korzenie, albo tak człowieka wytrzęsie, że dalej jechać się nie chce.

Olsztyn jest zielonym miastem, ale ogród to za wielkie słowo. Nie ma tu nawet porządnych placów zabaw, a ogródki jordanowskie to tylko wspomnienia, które gdzieniegdzie jeszcze straszą. Europa zapewne wstydzi się takich strachów. Pordzewiałe sprzęty, połamane piaskownice... Jeśli mieszkańcy sami nie postawią huśtawek, na stare — niegdyś jare ogródki — nie mogą liczyć. Wiem, co mówię, bo rozpad dumy PRL-u oglądałam z okien domu. Złomiarze nieźle się obłowili... Oby taki los nie spotkał tych nowych placyków zabaw. Nie powiem, nowe osiedla troszczą się o maluchy, gospodarują ogrody wśród blokowisk.

Jednak nie o powyższe się rozchodzi. Miasto-ogród to koncepcja znana od dawien dawna. Wymyślił ją Ebenezer Howard, dziennikarz, stenograf, z zamiłowania urbanista. W 1898 r. przedstawił koncepcję osiedla, które łączy w sobie zalety wsi i miasta. Eskadra zaszalała, sięgnęła do źródeł i pewnie czeka na pochwały:

Jak wskazują badania i obserwacje architektów krajobrazu i konserwatorów zabytków, w wielu miejscach Olsztyna na początku XX wieku realizowano koncepcję nawiązującą do idei miasta-ogrodu Ebenezera Howarda. Efekty wspomnianych zabiegów widoczne są do dziś: osiedle nad Jeziorem Długim (ze szczególnym uwzględnieniem ul. Rybaki), osiedle Zatorze (szczególnie trójkąt ul. Limanowskiego, Reymonta, Zientary-Malewskiej), Brzeziny, Kolonia Mazurska, ul. Radiowa, ul. 1 Maja, ul. Kajki, zieleńce miejskie na pl. Konsulatu Polskiego, Jedności Słowiańskiej, Bema, Pułaskiego oraz wiele innych.
(Miasto — Ogród: Wizja — Uzasadnienie — Realizacja)

Olsztyn ma tyle do ogrodu Europy, ile piernik do wiatraka. Nie zgadzam się z pomysłem. Nie podoba mi się i chwalić nie będę. Dlaczego?

W rankingu najbardziej zielonych miast Starego Kontynentu „European Green City Index” nie widać Olsztyna nawet na szarym końcu. W czołówce znajduje się Skandynawia: Kopenhaga, Sztokholm i Oslo. Warszawa zdobyła 16 miejsce.

W październiku o zieleni w mieście pisała też Polityka.

Ponadstuletnia idea miast ogrodów znów staje się modna. (…) W Polsce najbardziej znanym i najlepiej zachowanym miastem ogrodem jest Podkowa Leśna. Początki jej sięgają 1925 r. (…) Podkowa ma to szczęście, że nie postawiono w niej wielorodzinnych blokowisk. Plany zagospodarowania dopuszczają zabudowę maksymalnie dwukondygnacyjną (plus mansarda), w sumie nie wyższą niż 12 m od gruntu. Uniknęła także inwazji inwestorów, co też zawdzięcza głównie planom zagospodarowania. Dwie trzecie miasta nadal zajmują publiczne tereny leśne. Większość terenów prywatnych (ok. 70 proc.) to też zresztą działki leśne. Zachowany został pierwotny, koncentryczny układ urbanistyczny, działki odwracają się plecami na zewnątrz miasta, stanowią zamkniętą, luksusową enklawę.

Milanówek, kolejne miasto ogród, nie powstał według koncepcji wymyślonej przez Howarda. Już wcześniej, na przełomie XIX i XX w., był znanym letniskiem dla zamożnych mieszczuchów. Jego stara część wygląda jednak dokładnie tak, jak wyobrażamy sobie miasto ogród: okazałe wille na dużych działkach toną w zieleni. Będzie je można podziwiać jeszcze długo, bo 21 willi wpisano do rejestru zabytków, a ponad 200 objęto ochroną konserwatorską. Miasto nie ma już jednak jednolitego charakteru, stoją w nim także blokowiska.

Mało kto wie, że Włochy, dziś dzielnicę Warszawy, też zaczęto budować jako miasto ogród. Taki sam charakter miały mieć Ząbki, Młociny, Ostoja. Wojna przerwała realizację planów. Później już do nich nie wrócono. W czasach PRL budowało się, jak mówili projektanci, „jednostki mieszkaniowe dla anonimowego odbiorcy”, czyli głównie małe M3 w dużych blokach.

Najwięcej miast ogrodów jest wokół Warszawy, ale najstarsze powstało na Śląsku, w gminie Janów, w dawnym zaborze pruskim. To Giszowiec, dzisiaj dzielnica Katowic. W latach 1907–1910 zbudowano tu osiedle dla robotników koncernu Giesches Erben, głównie górników kopalni Giesche (dziś Wieczorek). Zaprojektowane zostało zgodnie z koncepcją Howarda: w centrum znajdował się plac, wokół niego szkoła, sklepy, poczta, karczma. Przy wewnętrznych ulicach, które jak obwodnice otaczały plac, stanęły dwu-, czterorodzinne domy z ogródkami. Wszystkie budynki zaprojektowano w stylu śląskich chałup: ze spadzistym dachem z dużym okapem, z otwartym przedsionkiem.
(Powrót do ogrodu)

A Olsztyna ani widu, ani słychu. Nawet jednego zdania nie ma. Olsztyn: miasto-ogród...

Dla mnie Olsztyn to miasto wody, czyli 13 jezior w granicach administracyjnych. Wiem — przy Mazurach to pikuś, ale… czy jest jakieś inne miasto, które może poszczycić się aż tyloma jeziorami? Przy Mazurach to pikuś... Pan Pikuś. Stolica regionu przecież!

Dla mnie „Olsztyn to jezioro osobliwości”. Krystyną Siesicką nie jestem, która napisała książkę o cytowanym przeze mnie tytule („Jezioro osobliwości”), ale olsztynianka ze mnie stuprocentowa. Od urodzenia. Wiem, gdzie żyję, wiem, co mówię. To rzeczywiście osobliwe miasto — inne od wszystkich, leniwe, spokojne, ale i tryskające energią młodych głów. Mamy Kortowiadę i najpiękniejsze miasteczko akademickie w Polsce. Tam można buszować nie tylko w zieleni...

Przeczytaj też:
Poznań się promuje — tnie ceny. A Olsztyn?
Chcesz zjeść rybę w Olsztynie? To ją złap!

Najciekawszy pomysł:
Olsztyn - O!GRÓD Z NATURY

5 komentarzy:

  1. Olsztyn - ogród Europy, to z tego co wiem nie jest pomysł eskadry tylko Macieja Rytczaka.

    Nie zgadzam się! Podziwiając zdjęcia miasta z góry zdecydowana przeważa zieleń (jak i kolor niebieski, od jezior). Olsztyn ma szanse stać się ogrodem przy odrobinie pracy. A ogród pojęcie głębokie, w którym zdecydowanie zmieści się Kortowo z Kortowiadą, o czym była mowa na spotkaniu http://olsztyn.wm.pl/Dzis-w-promocji--Olsztyn!-,87383 Koncepcja nie jest nowa, ale nikt nie mówi, że jest, a rankingi są po to, żeby je podbijać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Olsztyn nie potrzebuje ogrodu , bo ma Las Miejski bodajże największy w Europie.Kto tego nie wie jest kalafior.

    OdpowiedzUsuń
  3. a propos miast ogrodow i Howarda, a takze promocji poprzez ogrody, zobaczcie tutaj www.miastaogrody.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozwolę sobie nie zgodzić się z pewnym schematycznym myśleniem przedstawionym w Pani wypowiedzi: mimo iż przytacza Pani idee Howarda, to wydaje się, jakby jej Pani zupełnie nie rozumiała. Idea Miasto-ogród nie polega na tym, żeby wszędzie były ogrody. Albo żeby miasto było jednym wielkim ogrodem tym bardziej. Proszę się chwile przyjrzeć choćby zdjęciom satelitarnym (i nie mówię tu tylko o samych darach natury - jeziorach i lasach). Samo założeine urbanistyczne opiera się na pierścieniach (najpierw Stare Miasto, dalej otaczające dzielnice miaszkaniowe) i satelitach - pobliskich miejscowościach wchłoniętych teraz jako tzw. "sypialnie".
    Jako wspaniały przykład założeń urbanistycznych prawdziwie i inteligentnie "zielonego" miasta podam osiedle nad jeziorem Długim czy Jakubowo.
    Powrót do idei rozwoju miasta, którą zarzucono zupełnie po wojnie jest rzeczą nie tylko interesującą czy promującą, ale wręcz niezbędną, aby nie zatracić idei, według której miasto rozwijało się jeszcze za czasów Pruskich.
    Trochę też poraża mnie szczegół, że podaje Pani, że park to nie ogród. A czemu nie? Czym się różni ogród od parku? Proponuję zajrzeć choćby do przedmowy "Historii Ogrodów" Majdeckiego aby szybko zrozumieć jak te pojęcia przenikały się na przestrzeni czasów.
    Każdy ma prawo nie zgadzać się z kierunkiem w którym idzie aktualna idea promocji miasta, ale nie można w tym przypadku powiedzieć, że idea "miasto-ogród" Olsztyna się nie tyczy (niejedna rozprawa naukowa została napisana na ten temat). Powoływanie się na zagraniczne rankingi też jest nie na miejscu - jak już wspomniałam, ideę tą porzucono w pięknych czasach Wielkiej Płyty i potrzeba dużo pracy, aby przywrócić ją do życia. Jednak przywrócić ją do życia warto, jest tradycyjnie jak najbardziej związana z naszym miastem (w przeciwieństwie do święta sera czy latawców, czym nas wcześniej krakowiacy chcieli promować), a więc logicznie rzecz biorąc, wypada pochylić czoła przed nowymi pracownikami wydziału kultury, że do tej idei zapragnęli wrócić. W miarę upływu czasu, zobaczymy, czy nam się to uda. Nam wszystkim - nie tylko im - bo i ich program zakłada, że do rozwoju miasta w tym kierunku może przyczynic się każdy mieszkaniec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z poprzednikiem, że warto przywracać ideę miasta-ogrodu, jednak to wymaga czasu, bardzo dużo czasu... Tylko czy miasto z takimi aspiracjami może sobie na to pozwolić? Oczywiście dobry wizerunek buduje się latami. Jednak uważam, że miasta nie stać na wdrożenie tej ideii w życie, w krótkim czasie. Dlaczego czas odgrywa tak ważną rolę? Ponieważ konkurencja nie śpi i poprzez sprawniejsze strategie/działania może przejąć potencjalne grupy docelowe, na których zależy olsztyńskim urzędnikom. A wtedy ich działania okażą się bezowocne. Obecne hasło "O!gród z natury" wogóle do mnie nie trafia. Kojarzy mi się z ruinami zamku porośniętymi chaszczami. Ogólnie nuda. Bardzo podoba mi się hasło autorki tekstu: jezioro osobliwości. Działa na wyobraźnie, bo jest tajemnicze, budzi chęci poznania. A Olsztyn właśnie taki jest osobliwy. Ma swoje mankamenty, ale jak się pomyśli o jego osobliwościach o wadach się zapomina.

    OdpowiedzUsuń