środa, 29 lipca 2009

Graffiti w Olsztynie w czarnych barwach widzę

Kolorowy Olsztyn? Fantastycznie! Grafiiti ma nie tylko promować miasto, ale i zakryć szare mury. Zgadzają się wszyscy — tylko kolej wypada z torów. Bo malowidło ma powstać na wiadukcie. Halo, czy ktoś zna lekarstwo na sprzeciw?


„Olsztyn wita” — takie graffiti miało pojawić się na jednym z wiaduktów. Miało wprawić turystów w dobry nastrój na dzień dobry. Niestety. Olsztyn wita, a kolej żegna.

Ratusz klasnął w ręce — taki napis to świetny pomysł. Właściciel muru, czyli MZDiM, też się ucieszył. Wszyscy są za, chłopaki już zawijają rękawy i biorą się do roboty. Aż tu raptem puka im w plecy Straż Ochrony Kolei: dokumenty proszę. Chłopcy pokazują wszystkie zezwolenia, ale... pozwolenia na malowanie nie dostają. Panowie mundurowi mówią: stop. I — jak się tłumaczą — do samego malowania nic nie mają. Chodzi jedynie o bezpieczeństwo grafficiarzy. A nuż wpadną pod pociąg.

Grafficiarze nie są lekkomyślni. Patrzą sobie nie tylko na ręce, nie tylko pod nogi, ale i na tory. Nie zamierzają się rzucać pod pociąg — chociaż korci, by skończyć raz na zawsze ze wszystkimi szlabanami, jakie podcinają skrzydła wszelakim inicjatywom.

O problemach grafficiarzy pisze „Gazeta Olsztyńska”.

Kolorowych ścian w Olsztynie jednak nie brakuje. Na Jarotach aż roi się od swastyk. Takiego graffiti nikt nie zabrania. Kiedy promuje się faszyzm, policja się nie pojawia. Farba spokojnie wysycha i czeka na ciąg dalszy. Bo swastyki i antyżydowskie napisy w Olsztynie to niekończący się serial (przeczytaj więcej).

Graffiti i murale to nie tylko bohomazy. To często genialne malowidła ścienne z przesłaniem. Jestem fanką rysunków z sensem. Bo najważniejsze jest tu minimum formy, a maksimum treści.

Zdarzają się więc tu i ówdzie prawdziwe "dziełka sztuki", które ożywiają szare miasta. Wystarczy dać chłopakom wolną rękę. Przykład? Mur przy olsztyńskim LO VI lub wiadukt na skrzyżowaniu ul. Sielskiej z Jagiellończyka.


Ale to i tak nie jest mistrzostwo. Inne miasta biją Olsztyn na łeb, na szyję. A może wziąć z nich dobry przykład?

Wrocław jest geniuszem w malowaniu ścian. Brakuje mi takich pomysłów w Olsztynie. Bo jak na razie remontujemy bloki, malujemy je jaskrawymi farbami i jesteśmy dumni, że żyjemy w świeżym mieście. Hmmm, tak świeżym, że aż owoców brak.


Murale są znane na całym świecie. Malowidła ścienne o wymowie społecznej narodziły się podczas meksykańskiej rewolucji ludowej na początku XX wieku. Dzisiaj Mekką murale politycznego jest Irlandia Północna. Wiele osób na pewno pamięta słynne PRL-owskie malunki służące propagandzie. Wtedy to właśnie wszystkie frontowe ściany polskich budynków były pomalowane przez artystów-plastyków i głosiły idee systemu komunistycznego.


Ozdabianie muralami Wrocławia jest długofalowe. Istnieją plany zagospodarowania kolejnych pustych ścian wrocławskich kamienic na wielkoformatowe współczesne "freski". Malowidła oprócz wesołości i oryginalności mają jeszcze jedną istotną cechę — są tak ogromne, że nie zostawiają wiele miejsca do popisu graficiarzom, pseudoartystom i specjalistom od wulgaryzmów.
(Muralia — Wrocław)


Wrocław — miejsce spotkań.


Łódź też proponuje ciekawe rozwiązania i namawia do rzucenia palenia.


Nikt mi nie powie, że to wandalizm.


Albo, że łódzcy grafficiarze nie mają poczucia humoru.


Kraków przedstawia w alegoryczny sposób bitwę o Monte Cassino.


Warszawa wciąż pamięta o Powstaniu Warszawskim.


Albo sadzi kwiaty na starej Pradze Północ.


Gdańsk też nie odpuszcza dużym formatom. Na bloku przy ul. Pilotów 17 piksluje Lecha Wałęsę. Z okazji 25-lecia otrzymania przez niego Nobla, w miejscu którym żył.


A Lublin organizuje Lubelski Festiwal Graffiti. Malował nawet sam prezydent! Ale pierwsza impreza tego typu odbyła się w Lidzbarku Warmińskim w 1994 roku, a w rok później w Bartoszycach.

9 komentarzy:

  1. Mysz nie jest z łdz ino ze sileziji !

    OdpowiedzUsuń
  2. Silezja fajnie słowo

    OdpowiedzUsuń
  3. graffiti jest super wiec oddaje wam 2 sciany betonowe w Olsztynie przy ul Lengowskiego 1 Jedna ze scian to sciana boczna garazu murowanego ktora widac spod Mc Donaldsa a druga zas to sciana podporowa-ogrodzeniowa majaca wys 4m. Znajduje sie przy sp 10 w Olsztynie (przy stazy pozarnej) Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Łał kocham graffiti to sztuka nie wandalizm. Ale na ostatnim filmiku nie widziałam żadnych kobiet przy pracy :/

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahahaha tak to tylko oni potrafia prawdziwi ochroniazy tylko popsuć i nic wiecej

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsze są Graffy typu "nielegal" Czyli wbijasz się na Dworzec Napierdalasz na scianie graffity ochrona nachodzi a ty w pizde lecisz gdzie popadnie tylko by nieodstac jakiegos pierdolonego swistka .

    OdpowiedzUsuń
  7. napisali ze malowidla czyli graffiti jest tak duze ze nie zostawia miejsca dla popisow grafficiarzy, przeciez kur...a ci co to maluja sa grafficiarzami a po drugie jak mozna graficiarza postawic obok pseudo artytow jak to napisano? ten kto to ukladal nic nie wie o graffiti i podnieca sie jedynie duzymi formatami obrazkow , fakt prace tutaj sa ladne ale to jedynie wierzcholek gory lodowej jaka jest GRAFFITI !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś graff to sztuka. Polskie miasta są tak szare, że władzom powinno zależeć na zakryciu tych brzydzkich, obszczanych murów czymś ciekawym, barwnym, nietuzinkowym. Owszem zdarzają się jeszcze jakieś esy floresy z hasłami dorównującymi szambu słownemu ale to już powoli jest w mniejszości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze powiedziawszy czy to podpis czy to rysunek na całym wieżowcu czy to napis na całym wagonie to wszystko jest sztuką ulicy i to wszystko jest graffiti, różni sie to tylko poziomem trudności ponieważ podpis czyt. tag robisz w kilka minut i niemówie tu o podpisach ludzi którzy robią to kilka dni i chcą zaistnieć tylko o ludziach którzy robią to kilkanaście lat. Ludzią cieżko jest zrozumieć kolesia który chodzi 7 dni w tygodniu na zajezdnie pkp leży po 3 godziny w krzakach i patrzy na składy tylko dlatego żeby zrobić np cały wagon w puł godziny nadodatek bez gwarancji czy skończy a potem będzie musiał uciekać ,albo naprzykład kogoś kto jest systemowcem i robi tylko systemy metra w całej europie i nietylko włamując sie na zajezdnie dziwnymi kanałami bądz airszaftami bądż na przypał z peronów naraża życie tylko po to żeby poczuć sie jak król i przez chwile z wrażenia serce mu staneło....graffiti nigdy niebędzie dla ludzi ,ludzie mogą tylko podziwiać murale bądż kolejki bądz prace na mieście..w graffiti niema zasad ,chodzi tylko o to żeby było cie najwięcej wszędzie oczywiście pokazując styl czy to mural czy to podpis czy wagon. Wszystko ma wyglądać stylowo i profesjonalnie. Ludzi zdanie sie tutaj nigdy nieliczylo i niebędzie liczyć.

    OdpowiedzUsuń