wtorek, 9 czerwca 2009

Jacek Santorski: Bezradność uzależnia

— W chwilach, kiedy może się nam wydawać, że coś się wali, jesteśmy sobie najbardziej potrzebni – uważa Jacek Santorski, psycholog biznesu. – Wtedy trzeba przestawić zwrotnicę i szukać rozwiązań. Zwłaszcza w dobie kryzysu.


— Mam nadzieję, że zgodzi się pani, by zamieścić ten materiał w mojej najnowszej książce planowanej na wrzesień... — rzekł Jacek Santorski. Co ja na to? Hmmm. Trzymam za słowo!

Kryzys… Jak sobie radzić z sytuacją, gdy w pracy stoi się na krawędzi mogą zaraz nas zwolnić?
— Są takie schorzenia, które trawią nas wewnętrznie, a przez długi czas nie dostrzegamy ich symptomów — jak niewydolność nerek, cukrzyca, niedokrwienna choroba serca, a nawet niektóre nowotwory. Dzięki wczesnemu ich rozpoznawaniu przez badania kontrolne lub uświadamianie sobie (dyskretnych) objawów możemy uchwycić rozwój schorzenia w zarodku, zmienić styl życia, zastosować skuteczne leczenie. Podobnie może się dziać w ekonomii, czy w funkcjonowaniu poszczególnych firm. Czasem jest nawet tak, że firma rośnie, a tylko wnikliwy analityk ekonomiczny może rozpoznać po problemach z płynnością finansową (słynny cash flow), że firmie grozi kryzys wzrostu. Każdy, kto był w ostatnich dniach w Ameryce i widział puste parkingi przed olbrzymimi supermarketami, wie czym jest kryzys. My tu w Europie, a zwłaszcza w Polsce, w której większość firm bardzo dobrze działa, mamy do czynienia bardziej z falą odbitą niż spektakularnym wstrząsem. Jednak roztropni prezesi i właściciele firm z faktu, że nie ma już nowych zamówień na lipiec albo że zawsze solidni klienci opóźniają się z płatnościami, od kilkudziesięciu dni przewidują, że w sierpniu nie mogą mieć środków na pensje pracowników i kredyty firmowe. Oni dostrzegają te oznaki kryzysu, których nie widzą zaabsorbowani bieżączką pracownicy. Niezależnie od tego, czy mamy hossę czy bessę, ciesząc się nawet najlepszą posadą, warto co jakiś czas myśleć o alternatywie choćby po to, aby mieć świadomość, że jest się w tej pracy z wyboru, a nie z konieczności, a na trudne chwile mieć przygotowaną procedurę awaryjną. Rzecz w tym, żeby pamiętając o prawdopodobnych, brutalnych scenariuszach, wkładać całe swoje serce w pracę, którą wykonujemy dziś. I tak jak niewiasty mówią, że malują się dla siebie — dla własnej satysfakcji — wykonywać swoją pracę najlepiej jak to możliwe, wnosząc tak zwaną wartość dodaną, czyli wkładać serce w to, co się robi. A więc nie ignorujmy zagrożeń i koncentrujmy się na tym, na co mamy dzisiaj wpływ.

A co w chwili, gdy pracodawca wręcza wypowiedzenie? Jak się nie załamać?
— Zanim depresja stanie się realnym zagrożeniem, potrzebujemy ogarnąć pierwotne reakcje, którymi są lęk lub gniew. Nie możemy im zaprzeczyć, ale nie warto dać się obezwładnić. Mam nadzieję, że każdy polski czytelnik ma gdzieś swoją bratnią duszę, osobę życzliwą, zaufaną, z którą może po prostu rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać... Naukowe metody związane z tak zwanym „post traumatic stress dis order” (PTSD) podkreślają, jak ważne jest, aby mówić o tym, co nas boli. Musimy uważać, żeby nasz stres, irytacja, rozdrażnienie nie przenosiły się na najbliższych. Właśnie w takich chwilach, kiedy może się nam wydawać, że coś się wali, jesteśmy sobie najbardziej potrzebni. A gdy już się wygadamy, trzeba przestawić zwrotnicę i szukać rozwiązań. Tu może być potrzebna inna bratnia dusza, bo nie każda osoba empatyczna będzie wystarczająco odważna i twórcza, aby pomóc nam nie ugrzęznąć w pozycji ofiary, tylko zastanowić się nad tym jak tę trudną sytuację wygrać. Jeśli nawet nie na dziś, to na jutro. Depresja grozi nam dopiero wtedy, jeśli damy się wciągnąć w poczucie bezwładności.

Bezwładni jesteśmy, gdy szefowie stawiają na zmiany. Co powoduje ich drastyczne decyzje — nawet jeśli nie ma potrzeby?
— W wielu firmach 2-3 lata temu, kiedy era pracodawcy zamieniła się w erę pracownika, managerowie i specjaliści różnych branż stawiali pracodawców przed bardzo wygórowanymi wymaganiami wysokich wynagrodzeń i bonusów. Stawali się pewni siebie, coraz bardziej aroganccy. Cena pracy rosła niewspółmiernie szybko do jej wartości. Ku przestrodze tym
młodym ludziom napisałem dwa lata temu książkę „Prymusom dziękujemy”. Nie wiedzieliśmy — ze współautorami — jak proroczy okaże się ten tytuł. Dziś właśnie drogich i mało wydajnych managerów właściciele firm zastępują sprawnymi zespołami. Są oczywiście i tacy, którzy cynicznie wykorzystując atmosferę kryzysu, tną koszty i redukują pracowników. To bardzo krótkowzroczna perspektywa i prędzej, czy później im właśnie pracodawcy i rynek podziękują.

Jak można stać się odpornym na stres?
— Podstawą odporności na stres jest świadome przeżywanie sytuacji niekomfortowych, do których należą nieoczekiwane zmiany, wymagania, straty. Jeśli umiemy te doświadczenia traktować jako lekcje, nadawać im sens, współdziałać z innymi — pomimo impulsu zamykania się w sobie i izolacji. Takie doświadczenia nas hartują .

W co dziś przed stresem najczęściej uciekają Polacy?
— Często spotykam osoby, które mężnie stawiają czoła wyzwaniom. Paradoksalnie z moich obserwacji wynika, że w większości są to kobiety… Jeśli obserwuję zjawiska ucieczki przed stresem, to szczególnie niepokoi mnie czcze gadanie (skarżenie się i oskarżanie zamiast szukania rozwiązań). Trzeba uważać, bo tak zwana wyuczona bezradność mocno uzależnia. Niepokojące są też sygnały o autentycznych już uzależnieniach choćby brawurowej jeździe samochodami i motocyklami pod wpływem alkoholu, czy oddawanie się grom hazardowym, które stają się ostatnio w Polsce bardzo modne.

Psycholog dla wielu to ktoś, kto rozgrzebuje ludzką duszę. Psycholog biznesu natomiast to osoba udzielającą precyzyjnych rad — można to nazwać rozgrzebywaniem duszy firmy? Dlaczego dzisiaj firmy potrzebują psychologów biznesu?

— Rozgrzebywanie duszy to jest błąd niedoświadczonych psychologów i pacjentów (klientów), którzy sobie na to pozwalają. Dojrzały psycholog, doradca osobisty pomaga nam rozpoznać nasz genotyp, uwarunkowania charakterologiczne, zbadać relacje z innymi i poznać najlepsze możliwości, których możemy korzystać realizując swoje wartości i cele. Kompetentny psycholog biznesu robi dokładnie to samo na poziomie zespołu czy firmy. Dziś, gdy proste czynności w większości wykonują roboty i komputery, to co się liczy w biznesie i pracy, to osobowość, relacje, pasje. Liczy się to, co nazywamy dziś inteligencją emocjonalną i inteligencją moralną. Psycholog może się przydać na pokładzie firmy, wspierać rozwój tych kompetencji XXI wieku.

Firmy przychodzą do pana z konkretnymi problemami. Które z nich najczęściej się powtarzają?
— Dziś oświeceni managerowie firm i ich właściciele pytają, jak zadbać o morale załogi w trudnym czasie, jak utrwalać lub odbudowywać zaufanie, lojalność i szacunek w relacjach z klientami, dostawcami i wewnątrz organizmu firmy. Jak przekuć kryzys w szansę.

10 komentarzy:

  1. Santorski sie wymądrzą na forach ale w realu jest mocno przeciętny i za wielkie pieniądze niewiele wnosi o czym przekonała się ostatnio mój znajomy.Mniej znane nazwiska sa bardziej ambitne i nie tak zepsute finansowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z panem Santorskim w 100%.Niestety tzw zwykli ludzie nie chcą się zmieniać.Bronią się, liczą że jakoś przetrwają.Dotarcie z czymś nowym jest bardzo trudne.A jak wiemy robienie ciągle tego samego i oczekiwanie innych rezultatów, nazywa się obłędem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczekiwanie dokonania "cudu" przez psychologa jest formą zaburzenia (tzw. fanatyzm dziecięcy oparty na 4 wymiarze Racamier'a), psycholog pełni funkcję doradcy (wyjaśniającego mechanizmy i pokazującego rozwiązania); znam osobiście p. Santorskiego i jestem przekonany o jego profesjonaliźmie

    OdpowiedzUsuń
  4. Do anonima z pierwszego wpisu..
    Coraz bardziej widać, że nasze społeczeństwo cierpi na chorobę "znam się na wszystkim". Osoby, które nie mają wiedzy, krytykują i komentują osoby, które ją mają.

    I tych, którzy krytykują takich ludzi jak p. Santorski chciałabym zapytać - kim są? Ile wiedzy. sami posiadają?
    Ale nie tej, która się pląta po mózgu bez struktury, a faktycznej. Wypracowanej, doświadczonej, poznanej..

    Pozdrawiam Pana serdecznie Panie Jacku. Bardzo chętnie uczę się od Pana. Dziękuję.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Do anonima z pierwszego wpisu..
    Coraz bardziej widać, że nasze społeczeństwo cierpi na chorobę "znam się na wszystkim". Osoby, które nie mają wiedzy, krytykują i komentują osoby, które ją mają.

    I tych, którzy krytykują takich ludzi jak p. Santorski chciałabym zapytać - kim są? Ile wiedzy. sami posiadają?
    Ale nie tej, która się pląta po mózgu bez struktury, a faktycznej. Wypracowanej, doświadczonej, poznanej..

    Pozdrawiam Pana serdecznie Panie Jacku. Bardzo chętnie uczę się od Pana. Dziękuję.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem zniesmaczona Jackiem Santorskim, długo zbierałam się do napisania co myślę o tym człowieku, dla niego liczy się TYLKO I WYŁĄCZNIE kasa i tylko kasa a wiedza przeciętna no i układy w które jest uwikłany

    OdpowiedzUsuń
  7. W tym kraju najwięksi Idioci robią największe kariery. Wstydzę sie że kończyłem ten sam Uniwersytet co ten nierób Ryżego. Tfu

    OdpowiedzUsuń
  8. No to santorski widzę że wpisałeś kilka komentarzy bo dla wszystkich moich znajomych jesteś ZEREM intelektualnym i moralnym

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo interesujący artykuł. Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedza znacznie poniżej przeciętnej. Cyniczny karierowicz bez wiedzy i poczycia przyzwoitości. w programie telewizyjnym op. 2 dni temu wspólnie z Bugajem i Czapińskim uzył sformułowania PRL dbała wyłacznie o Wkład Warszawski. tem cynik w tamtym systemie zdobył dyplomy ( nie wina PRL że nie zdobył wiedzy i zasad moralnych)Nie ma dla niego znaczenia< że do lekarza czekało sie 2 dni teraz 2 lata, że śędzia nie i prokurator nie zabierali ludzim dorobku życia, że wtreszcie odpudowano kraj ze zniszczeń. Gdyby tacy jak on dorwali się do władzy po wojnie wyasfaltowane byłyby tylko Al . jerozolimskie a przejazd byłby płatny.

    OdpowiedzUsuń