środa, 8 grudnia 2010

Kot na walizce i w kubeczku

Kot chodzi swoimi drogami, sypia na swoich kanapach, wkłada łepek pod swój kran i w swój plastikowy kubeczek. A potem pomaga mu ręka człowieka. Też jego. Bo kot ma swój świat i swoje prawa. I są na to dowody. Zobacz!

Nic mądrzejszego i bardziej trafnego nie napiszę. Michał Bułhakow z ust mi to wyjął:
— ...zwierzę o wyglądzie rzezimieszka (cóż na to poradzić, że koty zawsze tak wyglądają? Nie bierze się to bynajmniej stąd, że są fałszywe, lecz stąd, że obawiają się, aby ktoś potężniejszy od nich — pies albo człowiek — nie uczynił im krzywdy. Skrzywdzić kota jest bardzo łatwo, ale wierzcie mi, żaden to honor, żaden!)..."

Ale kot często krzydzi się sam. Biedak... Na tym filmiku widać to dokładnie. A najdokładniej w chwili, gdy suwak najeżdża na czas: 2:28 i 4:21.


O kotach rozmawiałam też z Grzegorzem Turanuem. — Gdybym musiał kiedyś przeżyć reinkarnację, chciałbym być własnym kotem. Nie wahałbym się ani minuty — przyznał mi artysta. Ale przeczytajcie sami:

Jest pan kociarzem?
— Ogromnym! W tej chwili po domu biegają mi trzy koty. Moje są dwa — Tofi i Kofi — a trzeci należy do córki, która czasem podrzuca nam Felka. Dom jest opanowany więc przez trzech mężczyzn, którzy rządzą się swoimi prawami.

Czyli?
— Koty nie posiadają za grosz poczucia humoru w przeciwieństwie do psów. Są szalenie zasadnicze, podchodzą do wszystkiego serio i — co istotne — nie są dla siebie przyjaciółmi. Pies z psem potrafi się kumplować, ale koty mają inny charakter. Jednak — mimo iż każdy myśli, że jest najważniejszy, mają u mnie jak pączki w maśle. Mieszkają w przyjemnym miejscu, mają duży ogród i wychodzą na świeże powietrze, kiedy mają ochotę. Krzywda im się nie dzieje. Jedyne, co zwichnęło ich życie to fakt, że są kastratami. Ale dzięki temu mają piękne głosy i niesamowicie śpiewają...

Prawie jak pan — zodiakalny lew...
— Oj, ale z drobną różnicą! Śpiewam inaczej i znacznie lepiej. Kocia substancja charakteru jest tak złożona, że mój znak zodiaku nie gra w tej kwestii żadnej roli. Są ludzie, którzy lubią psy i są tacy, których pociąga ten koci sposób bycia. Pies macha ogonem i jest przewidywalny, a kot jest kompletnie zaskakujący. I właśnie to urzeka mnie w kotach. Mam też takie poczucie, że to istoty prawie doskonałe. Pani Szymborska stwierdziła kiedyś, że koty udały się Panu Bogu najbardziej... Coś w tym jest.

Czego zazdrości pan swoim kotom?
— Tego, że bezkarnie śpią całymi dniami. A ja właściwie pracuję na walizkach... Koty nie lubią kiedy się wyjeżdża. Wchodzą do toreb, bo cenią sobie stabilność i codzienny rytuał. Muszą sobie jakoś z tym psychicznie radzić, ale mają nieźle.

Chciałby pan być swoim kotem?
— Gdybym musiał kiedyś przeżyć reinkarnację, chciałbym być własnym kotem. Nie wahałbym się ani minuty. Człowiek przecież czasami nie spada na cztery łapy... I to świadczy o doskonałość naszych braci mniejszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz