czwartek, 2 grudnia 2010

Jak Praktiker przeprasza klienta

Wielka sieć kontra mały klient? Z tej mąki raczej chleba nie będzie, ale wyjątki zaskakują. Praktiker podchodzi praktycznie do kupującego — aby wrócił z portfelem, a nie siał nienawiść wśród znajomych. A wszystkiemu winien… akumulator.


Zimę odczuwają przede wszystkim samochody — zwłaszcza te ze słabymi akumulatorami. Co więc najlepiej zrobić, aby polepszyć sobie sytuację? Kupić nowy akumulator! Tym sposobem wybieram się z koleżanką na zakupy do olsztyńskiego Praktikera. Obsługuje nas bardzo niemiły blondyn. Wskazuje akumulator, który mamy kupić i tyle mamy radochy z jego pomocy. Czyżby wyznawał zasadę, że baba za kółkiem powinna radzić sobie sama? Nawet w sklepie?

— Pomoże nam pan zanieść akumulator do kasy?
— To sklep samoobsługowy. Trzeba było wziąć wózek.
— Ale wózka nie ma. Pomoże pan?
— Nie.

Przy kasie z akumulatora zaczyna sączyć się ciecz. Kapie na kurtkę koleżanki — na rękaw. Wypala się biała plama przypominająca wielki smark. Fu! Koleżanka myśli: woda to czy kwas? Smakuje: kwas! Nie ma innej możliwości: język staje jej kołkiem, rękaw nie zachęca, a klient stojący obok przestrzega, że już po kurtce... Że zaraz wypali się dziura.

Na szczęście pani przy kasie jest miła, podaje szmatkę do wytarcia i radzi, żeby wezwać menedżera. Sprawę trzeba wyjaśnić, aby nie pozostał niesmak, aby nie narobić kwasu. Zgadzamy się. Pani dzwoni:
— Klientka skarży się, że sprzedajemy wadliwy towar. Kwas z akumulatora wylał się jej na kurtkę. Skąd wie, że to kwas? Posmakowała!

Pojawia się menedżer. Patrzy na nas trochę spode łba…
— Ta kurtka kosztowała 300 zł, a teraz nie nadaje się do noszenia — podkreśla koleżanka. — I akumulator, który u was kupuję, też się do niczego nie nadaje.

Wraz z menedżerem pojawia się niemiły blondyn. Biedny, musi teraz nosić akumulator… Trochę mu to nie w smak, bo nie planował dźwigać, a teraz musi. Nie śmiej się dziadku!

Menedżer okazuje się milszy od swojego pracownika:
— Praktiker w ramach przeprosin odejmie wartość kurtki od ceny wartościowego akumulatora. Pasuje?

Pasuje.

Rachunek: 49 zł, czyli nowy akumulator i stara kurtka obsmarkana przez kwas.

Wniosek: jak to dobrze, że czasy PRL-u odeszły w zapomnienie. Że na powiedzenie „nasz klient, nasz pan” mam niezbite dowody. Jestem mile zaskoczona. Koleżanka też. Poszkodowany czuje się niestety tylko rękaw. Ale na szczęście Praktiker ma asa w rękawie — dba o swoje dobre imię.

PS. Jak to było w reklamie? "Praktiker. Da radę!"

3 komentarze:

  1. jak by nie pasowało dostać akumulator za 50 zł tylko w Praktikerze;)


    a na kurtce była tylko delikatna plamka biała a nie dziura już nie przesadzajmy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akumulator musi byc przemieszczany w pozycji pozomej kazda inna pozycja spowoduje wyciek kwasu!

      Usuń
  2. Każda z sytuacji ma wiele wersji. W zależności od ilości osób uczestniczących w sytuacji. Łatwo jest opisać swoją wersję "ubarwiając" po swojemu (w końcu zawód dziennikarz) zwłaszcza w formie pisanej, niż opisać w 100% prawdziwe zdarzenie. A w/w opis sytuacji zawiera zapewne zaledwie 20% zdarzania. Oczywiście opisane tak, aby było pokazane jak najbardziej pozytywnie dla osoby opisującej.

    OdpowiedzUsuń