„Gazeta Olsztyńska” podała, że nijaki Stanisław z Osiedla Generałów (pozdrawiam pana) ma dość samowolki. Według niego przez przejście przechodzić trzeba sprawnie i równo. Skosom, łukom i slalomom mówi stop i wpada na pomysł "zebry XXI wieku". Ma ona być antidotum na chodzących na oślep olsztyniaków.
- Szczególnie na bardziej zatłoczonych przejściach panuje wolna amerykanka - mówi Skolasiński. - Piesi wpadają na siebie, zderzają się rzeczami, które niosą w rękach, stosują ekwilibrystykę ciała, żeby uniknąć zderzenia. Dużo osób wyraźnie się denerwuje z tego powodu, a niektórzy po zderzeniach lądują na jezdni.
Wyobrażam więc sobie te leżące tłumy (bo jeszcze nie widziałam). Już oko mojej wyobraźni dostrzega, jak ktoś komuś podstawia nogę. Już mam w głowie obraz, jak jeszcze ktoś inny niesie torbę z zakupami i akurat z niej wystaje bagietka. I ta też podstawia nogę. Ktoś inny potyka się o swoją sznurówkę i winę zwala na babcię, która spokojnie kuśtyka vis a vis.
Rozbawił mnie pomysł Skolasinskiego, a przede wszystkim jego projekt „zebry XXI wieku”. Białe pasy już mu nie wystarczają. Strzałek mu się zachciało, strzałek wskazujących drogę. Ma też potrzebę dzielenia zebry na pół czerwoną linią – to taka „pseudo żelazna kurtyna”. Bo ci z lewej nie mogą wpadać na tych z prawej. Ci z prawej natomiast muszą iść w przeciwnym kierunku niż ci z lewej – by zachować zasady ruchu przechodzenia drogowego. Inaczej nie może być!
Nie ma wątpliwości - ludźmi trzeba kierować. Inaczej się pozabijają.
Mam lepszy pomysł niż Skolasiński. Skoro do Olsztyna mają wrócić tramwaje, więc i pojawią się tory tramwajowe. Do bezpiecznych spacerów i joggingów można wykorzystać metodę Łazuki z komedii „Nie lubię poniedziałków”. Szedł facet pijany w trąbę z pokrętłem od samochodu wzdłuż szyny. Dzięki temu na nikogo nie wpadł, nikogo nie poturbował i bez szwanku doszedł do celu. Genialne! Nie to, że pomysłowe, to jeszcze sprawdzone. Znaczy, że działa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz