Zobaczyłam na własne oczy i złapałam się za głowę: co to jest? Ani się przy tym sfotografować, ani podziwiać, ani nawet pogłaskać. Ciężkie, toporne i nijakie. Wracamy do komuny?
Turystów ten kloc pewnie wystraszy, a powinien pozwolić się uśmiechnąć. Zdecydowanie miasto powinno myśleć przez pryzmat atrakcji dla przyjezdnych, a nie realizować dziwne fanaberie artystów. Internauci nawet żartują, że te dwa kloce przypominają logo MTV. A ja dopowiem z przekąsem: zgadza się, Ma To Vyraz. Ale Vyraz negatywny.
Pomnik powołał do życia artysta-rzeźbiarz Dawid Gołębiowski, absolwent Wydziału Sztuk Pięknych UMK w Toruniu oraz olsztyńskiego liceum plastycznego. Mieszka w Ługwałdzie pod Olsztynem.
Dlaczego nikt nie bierze przykładu z miast stawiających na pomniki promujące? Proszę bardzo — Łódź słynie z ławeczek, na których siedzą znani łodzianie. Tuwim, Rubinstein... Ludzie się do nich przysiadają, konwersują, za nos pociągają. Potem wracają do domów i mówią: a wiesz, co jest fajnego w Łodzi? Te ławeczki, wyróżniają się z tła miasta. Ale tak powiedzieć mogę tylko o Łodzi. Inne miasta poszły jej śladem i ławeczki zaczęły rosnąć jak grzyby po deszczu. Więcej tu przegadania niż dobrej głowy... Ale to nie wina Łodzi. Inne miasta zamiast znaleźć "swoje", poszły na łatwiznę. Ot.
Wrocław też zaszalał i trafił w dziesiątkę. To moje ulubione pomniki, a właściwie pomniczki, jakie widziałam w Polsce. Cudo! Krasnali jest ok. 150 i każdy prezentuje inny cech — jest złodziej, pijak, niewidomy, a nawet krasnoludek-dziewczynka, czyli Marzenka.
Pierwszych pięć figurek — projektu Tomasza Moczka, absolwenta wrocławskiej ASP — ustawiono w sierpniu 2005 roku. Były to: szermierz przy Uniwersytecie, rzeźnik na Starych Jatkach, dwa najsłynniejsze Syzyfki na ul. Świdnickiej oraz pracz odrzański przy moście Piaskowym.
To nie koniec — krasnale stały się już nie tylko symbolem miasta, ale atrakcją dla spacerowiczów. Od czerwca do października każdy chętny może wziąć udział w bezpłatnych rodzinnych wycieczkach tropem wrocławskich krasnali. Ludzie idą więc sznurem i schylają się, żeby spojrzeć w oczy małym, zimnym, ale sympatycznym figurkom. Ba — krasnale mają nawet swoją stronę internetową!
A Olsztyn zamiast poderwać ludzi, zawala ich dwoma klocami. Niby idea szczytna, ale...
Nagrodzona praca została wyłoniona w drodze konkursu ogłoszonego przez Galerię Sztuki BWA w kwietniu bieżącego roku. Celem konkursu było zaznaczenie w przestrzeni publicznej naszego miasta, stolicy regionu Warmii i Mazur, wielkości wydarzenia, jakim była Bitwa pod Grunwaldem, największa bitwa średniowiecznej Europy. Okrągła, 600. rocznica jest wyjątkową okazja, by świętować chwałę polsko-litewskiego oręża, przypomnieć etos średniowiecznego rycerstwa i epokę, tak ciekawie zaznaczoną w dziejach naszego regionu.
(Pod Wysoką Bramą stanął pomnik)
Krasnale we Wrocławiu też świętują Grunwald. Miasto w Pasażu Grunwaldzkim ustawiło kolejne cztery krasnoludki. Na razie nie mają jeszcze imion, więc trzeba je wymyślić. A kto to zrobi? Nie żadne jury, nie politycy, nie grube ryby, ale ludzie — ty, ja, on, ona, ono. Rodzice chrzestni, czyli zwycięzcy konkursu, oprócz nagród w postaci czterech bonów o wartości 1500 zł, zostaną uhonorowani także symboliczną, imienną tabliczką, umieszczoną obok pomnika wybranego krasnala, któremu wymyślili i nadali imię.
A Olsztyn ludzi o głos nawet nie pyta. A głos ludu drży... W internecie, bo na forum publicznym — oko w oko z pomysłodawcami konkursu na pomnik — panuje cisza grobowa.
Na szczęście jest to tylko makieta pomnika, bo na prawdziwy nie ma pieniędzy. Postoi przed Wysoką Bramą do września. Oby do tego czasu kasa się nie znalazła...
Kobieto ławeczki i krasnale to jest dopiero kicz w jakim Ty świecie żyjesz widać że ze zrozumieniem sztuki masz duże problemy a gust wyrobiony na bajkach i bajeczkach . Pomnik może nie jest idealny ale ten wpis na blogu nie ma nic wspólnego z rzetelną oceną tego co stoi pod wysoką bramą. Wpis ten wskazuje tylko ukazuje gust a raczej jego brak u autorki. Pozdrawiam i życzę większego obycia w świecie sztuki.
OdpowiedzUsuńSzanowny Anonimowy, skoro nie znam się na sztuce, niech mi Anonimowy wyjaśni, co oznacza ten pomnik. Nawet słowem Anonimowy mi nie wyjaśnił. Może na sztuce się nie znam, ale ten rozdzierający dwa segmenty (dwa zwaśnione narody) koń pięknem miasta nie przyozdobi. Bajki mają to do siebie, że zawsze dobrze się kończą - tak jak bitwa pod Grunwaldem. Był happy end? Był.
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimowy - to galerie są dla sztuki, a miasto jest galerią sztuki użytkowej, czyli takiej, która ma się dobrze komponować z architekturą. Nie muszę się znać na sztuce, aby dobrze czuć się w mieście. Nie muszę być fachowcem, aby przystanąć przy jakimś pomniku i powiedzieć: ależ ktoś miał fantastyczny pomysł!
O mamo. CO TO?!?! Konia sprasowały kamienie? Ech. Ławeczki zaczynają być kiczowate, bo każde miasto je ma i sadza masę ludzi do siebie niepodobnych, ale jednak to to... za bardzo kontrastuje z bramą.
OdpowiedzUsuńna symbol miasta na pewno się nie nada, skoro i tak nikt nie wie co to ma sobą reprezentować...
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem (a mieszkam tutaj), że jest tych krasnali aż tyle :) Fakt, że mogę na codzień obserwować bardzo sympatyczne reakcje turystów i to bynajmniej nie tylko tych najmłodszych...
Jak rycerza za długo wali sie maczuga to moze i taki kloc powstanie! :)
OdpowiedzUsuń