wtorek, 27 kwietnia 2010

Lwów czarujący i przeklęty

Trzęsie, telepie — jeździmy po Lwowie. To nie tyle dziury, ile zabytkowa kostka. Pamięta pewnie niejeden wypadek. Pamięta też niejednego turystę, który klnie z nerwów i z zachwytu, bo Lwów jest piękny.


Nieprawdopodobne, aby jednym mieście było aż tyle zabytków. Wszystkie piękne, że aż żal wyjeżdżać ze Lwowa. Tutejszymi uliczkami można chodzić tygodniami i zawsze zobaczy się coś ciekawego. Ale zwiedzanie zostawmy przewodnikom i setkom stron, które lwowskie budowle opisują szczegółowo. Warto też mieć ze sobą mapę, bo we Lwowie brakuje drogowskazów na stare miasto. Rada: kierować się na maszt.


Opiszę trochę lwowskiego szaleństwa, bo byłam tam w samochodem i miasto zadziwiło mnie doszczętnie. Na ulicach panuje bałagan, że głowa mała! Nie mówię o jakość dróg, bo to woła o pomstę do nieba. Chodzi mi o ludzi, którzy nie zważają na znaki. Tu walka o pierwszeństwo może zakończyć się utratą życia. Piesi wyskakują pod koła, bo akurat mają ochotę przejść. Nieważne, że jedzie tłum samochodów! Nieważne, że ktoś może mieć niesprawne hamulce (po Lwowie jeżdżą prawie same graty). Idzie się i tyle — za przykład może posłużyć ta babcia:


A samochody we Lwowie wyglądają tak:


Kierowcy wyprzedzają jak chcą. Nie patrzą na znaki i zakazy. Wciskają pedał gazu, gdy im się podoba i hamują gwałtowanie. Wpychają się na bezczelnego bez kierunkowskazu i parkują samochód na środku jezdni. Tak! Nie dziwią więc wiszące nad środkami ulic znaki zakazu postoju. Tam, gdzie ich nie ma, stoją samochody. Ktoś akurat musiał skoczyć do sklepu albo urzędu, więc sobie zaparkował. Ot, nie chciało mu się szukać wolnego parkingu.

Jeżdżąc po Lwowie trzeba mieć mocne nerwy i mocny samochód. Wszechobecne koleiny i szaleni kierowcy nie pozwolą cieszyć się urokami miasta. Owszem, patrzy się na boki, ale żeby wszystko obejrzeć, radzę jak najwięcej spacerować. Bo zabytki pięknieją w spokoju.


Pieszo można dojść wszędzie i wejść w każdy zakamarek. Na przykład między książki.


Albo znaczki i przypinki.


Co jeszcze można kupić we Lwowie? Na przykład świnkę.


A co sprzedaje ta pani?


A teraz dowcip: zakupy w hipermarkecie bolą. Ała!


Przeczytaj też:
Ukraina — dzika kraina i dziurawe drogi

3 komentarze:

  1. QA JAKIE CENY?

    OdpowiedzUsuń
  2. a ceny porównywalne do zachodu - tylko alkohol i popierosy tańsze o połowę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że aby prawa na Ukrainie, i jeździć na nich w Europie. Po raz pierwszy przeczytałem o tym tutaj prawojazdy.vidnazhitelstvo.com/prawo-jazdy-we-lwowie/. Jeśli jesteś w Lwowie, teraz, można po prostu zrobić je.

    OdpowiedzUsuń