wtorek, 1 czerwca 2010

Do czego służy dziecko?

O Dniu Dziecka, zarabianiu pieniędzy na zabawki i kieszonkowym rozmawiam z dzieciakami z Przedszkola nr 23 w Olsztynie. 


Co to jest Dzień Dziecka?
— To jest takie święto międzynarodowe dla dzieci.
— Obchodzi się je na całym świecie, czyli we wszystkich krajach.
— Wtedy dostaje się prezenty. To znaczy dzieci dostają, a inni dają.
— Dostają zabawki!
— I jest festyn!
— Ostatnio siedzieliśmy na kocu w kratę i mieliśmy piknik.
— Jedliśmy kiełbasy.
— Sok piliśmy.
— A ja siedziałam w domu i dostawałam różne zabawki.
— A ja chciałabym pojechać na duży plac zabaw.
— Ja bym chciała pojechać do Egiptu, bo tam są piramidy. Zobaczyłabym też wielbłądy.
— A ja jeszcze raz bym pojechała do Egiptu, bo już byłam i widziałam piramidy. Wielbłądy też bym chciała jeszcze raz zobaczyć, bo już też widziałam.
— A ja bym chciała odwiedzić ciocię, bo ciocia dałaby mi zabawkę.
— A ja bym chciał dostać świetlisty miecz!
— A ja chętnie pojechałabym do Tunezji.
— A ja bym chciała zjeść loda i pójść do kina. Mama obiecała, że tak zrobimy.
— A ja bym chciał dostać pięć samochodów.
— A ja mam przy sobie jednego resoraka.

Do czego służy dziecko?
— Do przytulania.
— Do dawania zabawek.
— Do wspierania dorosłych, gdy mają złe humory, bo są zdenerwowani.
— Dziecko służy do pomagania w sprzątaniu.
— I żeby rodzice mogli cieszyć się, że je mają.
— Dziecko służy do grania w gry.
— Do grania w piłkę!
— Albo do zabawy w chowanego.

A gdzie można się schować?
— Pod zjeżdżalnią.
— A ja ostatnio się schowałam w krzakach.
— A ja pod łóżkiem, a potem w szafie.
— O, ja też byłem w szafie!
— Ale w tej samej? Nie widziałem cię.
— Bo się schowałem.
— A ja się schowałam w wersalce.
— Gdy się jest w wersalce, można marzyć.
— A ja schowałem się w brodziku.
— A ja zawsze chowam się w kotłowni.
— A ja pod pościelą.

Do czego służą rodzice?
— Do przytulania.
— Do pocieszania.
— Do gotowania jajka.
— Do gaszenia światła wieczorem, gdy dziecko już śpi i samo zgasić nie może.
— Do budzenia rano. Ale to nie jest dobre, bo rano się śpi, a nie wstaje. Ja nie wiem, że rodzice potrafią wstawać.
— Służą do wstawania.
— I do wychowywania.

A jak rodzice wychowują dzieci?
— Karmią.
— Dają picie.
— Uczą chodzić i trzymają za rękę.
— Dają lekarstwa, gdy dziecko niedomaga.
— Uczą jeździć dziecko na rowerze. Trzymają taki kij wystający z rowera, a potem go puszczają i dziecko samo jedzie. I może się przewrócić, ale rodzić jest do łapania dziecka.
— Robią jedzenie dziecku. I czasem kupują słodycze.
— Kupują różne rzeczy w sklepie. Ubrania na przykład albo zabawki na Dzień Dziecka.
— Buty też kupują i wiążą sznurówki.
— Rodzice zarabiają pieniądze, żeby dzieciom kupować zabawki.

A w jaki sposób zarabiają pieniądze?
— Moja mama zarabia pieniądze w taki sposób, że panowie jeżdżą samochodami i wożą różne rzeczy. A potem pieniądze przychodzą do mamy i taty. Z tych samochodów.
— Mój tata zarabia w banku.
— A moja mama jest prawnikiem i pracuje tak, że siedzi cały czas przy biurku. I chyba tak zarabia pieniądze. Przy tym biurku robi różne rzeczy. Bo nie siedzi tylko.
— A moja mama tak pracuje, że pomaga osobom niepełnosprawnym.
— A mój tata z zawodu jest kierownikiem.
— A ja dostaję kieszonkowe.

A co można kupić z kieszonkowego?
— Dużo rzeczy, ale właściwie tylko słodycze.
— A ja zbieram na tornister, bo jeszcze nie mam tornistra, a chcę mieć.
— A ja chcę mieć piórnik i też zbieram. Może dostanę go na Dzień Dziecka i będę zbierała na inne rzeczy.
— A ja bym sobie kupiła loda.
— A ja książkę.
— Ja walkie-talkie i bym rozmawiała z bratem.
— A ja taki breloczek do telefonu. Żeby zwisał i był ładny.
— A ja taką grę, że oni się ścigają na palmach.
— Widziałem taką reklamę! Ale beznadziejna była.
— A ja bym kupiła lalkę.

A może kupiłybyście coś innym dzieciom w prezencie?
— Innym dzieciom? Nigdy!
— Ja bym innym dzieciom nie kupił.
— Za swoje kieszonkowe?
— Nie stać nas.
— A ja bym kupiła. A co to!
— Ja też bym kupiła.
— A ja Filipowi! Żeby coś miał.
— A ja Marysi bym kupiła lalkę.
— A ja coś dla brata bym kupiła.
— A ja psu. Kółko albo piłkę, żeby się bawił. Bo pies to też dziecko.
— A ja bym kupiła sobie zabawkę z okazji Dnia Dziecka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz