niedziela, 22 stycznia 2012

Przedszkolaki: Słonie i hipopotamy dla dziadka

— Dziadek to drugi tata. Ma tylko bardziej więcej lat — opowiadają dzieciaki z Przedszkola Miejskiego nr 23 w Olsztynie.

Fot. Wojtek Benedyktowicz

Kto to jest dziadek?
— To tata rodziców tylko wcześniej urodzony.
— To człowiek wcześniejszej daty.
— Dziadek to drugi tata. Ma tylko bardziej więcej lat.
— To ten człowiek, który czasami opiekuje się dziećmi, gdy rodzice nie mają czasu.

Co jeszcze robi dziadek?
— Idzie do pracy rano, a wraca wieczorem.
— Pracuje w naprawie albo gdzieś indziej.
— Zastępuje rodziców w pracy, która jest opieką nad dzieckiem.
— Albo pracuje na polu. Karmi krowy i inne zwierzęta.
— Dziadek może też pracować na stacji kolejowej i kierować pociągami.
— Może też jeździć taksówką w kolorze chyba niebieskim.
— Mój dziadek wyjeżdża zagranicę — do Czech, Słowacji albo do Francji. Rozpakowuje i zapakowuje towar. Jeździ dużym samochodem.
— Mój dziadek ma 67 lat.
— A mój ma 63, a drugi 59 lat.
— Gdyby miał 500 lat, leżałby w grobie.
— Strasznie dawno temu musiałby się położyć.
— I już by nie było dziadka...

O czym rozmawiacie z dziadkami?
— O tym, czy się dobrze czuje. Czy wszystko u niego ok.
— Czy wszystko u niego najlepiej. A Dzień Babci i Dziadka jest po to, żeby mieli odpoczynek od nas.
— A ja pytam, czy za mną tęsknił.
— Ja gram w dziadkiem w karty, ale zawsze wygrywam.
— Ja w szachy i też prawie zawsze wygrywam.
— Ja też jestem lepszy w szachy, bo mój dziadek w ogóle nie umie w nie grać! Ja mam książkę!
— Czasem gramy sobie w warcaby...
— Ja w chińczyka albo w rajdy samochodowe. To takie gry planszowe.
— Ja gram w Piotrusia. Kto ma Piotrusia, ten przegrywa.
— A ja często z babcią bawię się w restaurację. Jestem kelnerem, a babcia na niby gotuje. Ale ostatnio gotowała naprawdę i wyszło z tego ciasteczko z pudrem cukrem.

Co można dać dziadkowi w prezencie?
— Ciasteczko albo coś innego. Kwiatek na przykład.
— Jakiś rysunek — na przykład własnoręczny portret dziadka.
— Można dać mu trochę swoich pieniążków, aby kupił sobie coś fajnego.
— Jakiś fajny prezent.
— Albo perfumy, żeby pachniał jak kwiatek.
— I do tego jeszcze coś — na przykład gilette.
— A mój tata pozwala mi się golić! I mam nawet swoją maszynkę, ale bez ostrza...
— Ja też mam i też się już golę!
— A mi się moje golarki gdzieś zapodziały i nie mogę się golić. Ale znajdę i się ogolę!
— Dziadkowi można namalować łączkę z różnymi motylami, ważkami i kwiatami.
— Można mu zrobić prezent niespodziankę.
— Albo kupić samochód i dom. Wszystko prawdziwe i duże!

A skąd na to wziąć pieniądze?
— Trzeba pracować i wypracować.
— A ile taki dom i samochód kosztuje? Trzeba chyba bardzo długo na to pracować. Od samego początku.
— Koszty są takie, ja wiem: 200 tysięcy złotych.
— No coś ty! Dom i samochód kosztują znacznie więcej! Nie znasz się!
— Trzeba mieć 500 tysięcy...
— Najlepiej milion!
— Na milion to się zapracujesz na śmierć.
— Lepiej mieć trylion. Wtedy się kupi fajny dom dziadkowi.
— O Boże...
— Najlepiej wygrać te pieniądze, a nie zarobić.
— Taka gra nazywa się lotto!
— Ale było powiedziane, że w lotto można wygrać 200 zł. Nie opłaca się.
— Można też wygrać dla dziadka wycieczkę do Afryki. Żeby zobaczył słonie, żyrafy i hipopotamy.
— Ja bym dał dziadkowi śnieg.
— Ten, co jest za oknem i leży na ulicy?
— Ten.
— A po co?
— Żeby sobie polepił.
— A sam nie może wziąć?
— Nie, bo nie może się schylać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz