Lipiec w tym roku nas nie oszczędza. Ale co tam — muzyka potrafi rozgrzać lepiej niż słońce. Ba, a muzyka stworzona pod hiszpańskim słońcem jeszcze bardziej!
Antidotum na lipcowy deszcz i samopoczucie "pod psem" — Manu Chao. Gdy parno, duszno i żółto od promieni, też słucha się świetnie!
Ekspresja, zywiołowośc, radość z muzyki i super zabawa to najprostsza definicja sukcesu tego pochodzącego z Hiszpanii a wychowanego na przedmieściach Paryża chłopca, który podbił świat swoją muzyką. Dla mnie, zakochanej we Francji i gustującej ponad wszystko w klimatach hiszpańskich to idealne połączenie!
Pobawmy się razem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz