piątek, 11 marca 2011

Bon ton pana Adama

Z kim się zadajesz, takim się stajesz? To powiedzenia nijak się ma do rzeczywistości. Bo im bliżej gwiazdy, tym większe gwiazdorzenie. I rażenie większym światłem niż celebryta, a nawet rażenie piorunem! Tak menadżerowie łatają swoje kompleksy...


Gwiazdorstwo odbija, a najbardziej na tę chorobę zapadają wschodzące gwiazdki. Im mniej potrafią, tym więcej się pompują, nadymają i wymądrzają — mimo iż mają niewiele do powiedzenia. Legendy, czyli starzy wyjadacze, mają wszystko w nosie, bo i mają wiele w kieszeni. Z nimi właściwie można konie kraść. Rozmowa z gwiazdą pełną gębą to wielka przyjemność — zero szpanu, zero żelu. Nie ma tematów tabu, nie ma głupich pytań, bo nie ma też głupich odpowiedzi. Ale są menadżerowie, który służą za pilot do otwierania bramy. Albo umówią na rozmowę, albo odprawią cię z kwitkiem. I tu brylują!

Dziennikarz — jeśli nie ma w swoim kajeciku bezpośredniego kontaktu do gwiazdy — dzwoni najpierw do menadżera. Jasna sprawa — to on odpowiada za kontakty gwiazdy z prasą. I to on wpływa na jej wizerunek. Jeśli trafi się menadżer-przyjaciel — połowa sukcesu. Gorzej, gdy taki pomagier nosi się wyżej niż jego pracodawca i dyktuje warunki. Myśli, że współpraca z celebrytą wynosi go ponad poziomy. Czuje się panem i władcą, Neronem, Cezarem i Napoleonem w jednej osobie. Wiem, bo na kilku takich gagatków natrafiłam. Ale moim ulubieńcem jest pan Adam, który steruje czasem pana Grzegorza, wokalisty legendarnej grupy na P.

Moja ulubiona wymiana zdań ma miejsce tuż przed Dniem Dziadka. Mam pogadać z najbardziej rock'n'rollowym dziadkiem w Polsce, więc walę jak w dym do Adama, pilota do grzegorzowej bramy. I oczy wychodzą mi z orbit, kiedy dostaję odpowiedź:

Zwracam uwagę, że Grzegorz jest także synem, mężem, ojcem i kochankiem, który dał początek nowemu życiu. To może też tematy do wywiadu? A może coś na temat wypróżniania, gdyż je i trawi?

Akurat ta sfera życia Grzegorza mnie nie interesuje. Ale, ale... czyżby Grzegorz wstydził się, że jest dziadkiem? A może pan Adam cierpi na kompleks wieku? Cierpi, nie cierpi — śmiertelnie się na mnie obraził za ten Dzień Dziadka i zarzucił szlaban na wszelakie kontakty. Ale i wystawił sobie fantastyczną laurkę. A Grzegorz? To fajny facet. Wiem, bo kiedyś z nim rozmawiałam. I na pewno nie chciałby rozmawiać o swoich gastrycznych przygodach. Chociaż, może coś więcej powiedziałby o swoim niestrawnym pomagierze?

Internet tak zaś mówi o panu Adamie:

Adam jest facetem, który ma duże poczucie humoru i bardzo lubi się bawić. Dusza towarzystwa.
Kobiety lubi traktować z fasonem, w starym stylu. Jest bardzo szarmancki, daje kwiaty. Jest bardzo gościnny.
Zdecydowanie woli dawać niż brać.
(Jak łyse konie)

Oj, panie Adamie, nie dorasta pan Grzegorzowi do pięt. Żadne obrazy, szlabany i dąsy nie zrobią z pana gwiazdy. Nawet te wspomniane kwiaty dla kobiet. Obsypuje je pan zupełnie innymi kwiatkami... Ale zaśpiewam panu piosenkę, może się panu milej zrobi:

„Nie płacz, Adam, bo tu miejsca brak
Na twe męskie łzy.
Po ulicy miłość hula wiatr
Wśród rozbitych szyb.
Hej, prorocy moi z gniewnych lat
Obrastacie w tłuszcz!
Już was w swoje szpony dopadł szmal,
Zdrada płynie z ust...”

Przeczytaj:
Markowski: Wiek to przekleństwo

1 komentarz: