Lis syty i owca cała — sklepy firmowe nęcą zakupami bez marży i dzięki temu podnoszą sprzedaż. Szkoda, że nie każdy to docenia. Do fabryki opon Michelin wstęp wzbroniony.
Mam ochotę kupić oponę. Piękną, pachnącą gumą, nową oponę Michelin. Nic trudnego? Jasne, można wejść do sklepu internetowego — a takich jest multum — kliknąć na wybrany rozmiar i czekać na kuriera.
Miałabym ochotę kupić oponę w sklepie firmowym. Mieszkam w Olsztynie, gdzie Michelin produkuje i na tym moja radość się kończy. Mogę popatrzeć na wielką fabrykę, mogę sfotografować się na tle wielkiego ludka Bibendum, mogę też zrobić sobie zdjęcie w największej oponie świata. I znów na tym moja radość się kończy. Bo zakupów w Michelin nie zrobię. Sklepu firmowego brak.
Pamiętam czasy browaru Jurand, przy którym stała budka z firmowym piwem. Można było zasmakować w chmielu, ocenić i wrócić. Jurand przyciągał klientów, a wiadomo — przez żołądek do serca. Co prawda wiek nie pozwalał mi na degustację trunków Juranda, ale budkę firmową szanowałam.
A może krówkę? Jutrzenka, producent słodyczy, pyszności ludziom nie żałuje i sprzedaje je w sklepie firmowym. Bo taki sklep ma. Kartony krówek można kupować... Kartony krówek, irysów, śliwek w czekoladzie... A apetyt rośnie w miarę jedzenia! (opony na brzuchu gratis)
A Michelin? Michelin nie rośnie. W moich oczach nie rośnie. I trochę mi szkoda, że muszę wejść do internetu, że muszę szukać opon... niekoniecznie Michelin. A tak wsparłabym rodzimy przemysł (to nic, że francuski). Wsparłabym opony wykonane w pocie czoła przez olsztyniaków. No i kupione — co by nie było — z pierwszej ręki. Może nawet i z jakimś rabacikiem — jak to w sklepach firmowych bywa. I lis byłby syty, i owca cała.
Kiedyś, kiedy opony produkował Stomil, sklep firmowy był. I nawet w Gdyni cieszył się powodzeniem. Dziwne? Też się złapałam za głowę, że Gdynia ściągała po opony właśnie tu, na Warmię. Niedawno też chciała ściągnąć:
— A Michelin nie ma przypadkiem sklepu firmowego?
— Nie ma.
— Taka fabryka i nie ma? Aż dziwne.
— Na stronie firma poleca zakup u dilerów.
— A to opony czy narkotyki?
Żarty na bok. Od 1995 Stomil wchodzi w skład koncernu Michelin i produkuje pod nazwą Michelin Polska. Opon w miejscu produkcji nie sprzedaje.
Morał? Zachód zabiera nam coraz więcej — od wyszkolonych pracowników, przez żarówki, po sklepy firmowe. A tak bardzo chciałam kupić oponę. Piękną, pachnącą gumą, nową oponę Michelin...
Podobna sytuacja jest z Browarem Kormoran. Trzeba szukać po sklepach. Nie mają (może jeszcze) sklepu przy Sikorskiego. na pewno znaleźli by się chętni na zakupy w sklepie firmowym.
OdpowiedzUsuńMichelin tylko śmierdzi ;)
OdpowiedzUsuńtak się wam tylko wydaje, że chcielibyście kupić, a w rzeczywistości to na allegro szukacie!
OdpowiedzUsuńBo nie tak latwo kupic opony w rozsadnej cenie. Takie prawa rynku, ale kupowanie w sieci to kupowanie kota w worku. Wiadomo, z jakiego roku kupi sie opony? Wiadomo, jak byly przechowywane? Jesli kupiloby sie od producenta, bylyby jak swieze buleczki. PS. Dobrze, ze pieczywa w necie nie kupisz.
OdpowiedzUsuńLudzie błagam wiecie gdzie kupić figruki Bibendum Michelin?
OdpowiedzUsuń