wtorek, 14 września 2010

Vive la France: Cannes

Tu można się poczuć jak gwiazda filmowa. Oby tylko nasz portfel tak się nie poczuł, bo Cannes potrafi zrujnować. Na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest tanie miasto. Bo tu nawet… pogoda jest dla bogaczy.


Dziś nikt nie słyszałby o Cannes, gdyby nie Henry Brougham. Ten Brytyjczyk trafił tu przypadkiem, uciekając przed cholerą szalejącą w Nicei. W 1835 roku Cannes było malowniczą wioską rybacką. Brougham kupił tu ziemię i wybudował na Lazurowym Wybrzeżu zimową rezydencję. Jego śladem poszli inni angielscy arystokraci i tak się zaczęło. Miejscowość zaczęła rosnąć w siłę, ryby z kutrów przemieniły się w grube ryby i tym sposobem Cannes stało się europejskim kurortem.


Cannes zdobyło sławę dzięki Międzynarodowemu Festiwalowi Filmowemu, podczas którego przyznawane są Złote Palmy. Jedynymi polskimi produkcjami, które otrzymały tę nagrodę, są „Człowiek z żelaza” Andrzeja Wajdy oraz „Pianista” Romana Polańskiego. Podobno zwykły śmiertelnik nie ma możliwości dostania się na pokazy filmowe, odbywające się w kilkunastu salach pałacu festiwalowego. Ale co tam kino… ja swoją złotą palmę już znalazłam!


Nasz samochód ma nawet kilka palemek. Też złotych.


Skoro Cannes to miasto filmów, więc zrobiłam sobie zdjęcie z gwiazdą filmową.


Przy brzegu i plaży, przy sławnym bulwar de la Croisette z palmami, stoją wspaniałe hotele, rezydencje i drogie restauracje. Nie brakuje też jachtów. Jeden stoi  na drugim...


A na niektórych statkach można nawet pobiegać...


Na szczęście w cieniu bogaczy też można czuć się dobrze. Wystarczy chcieć, prawda?


Przeczytaj też:
Vive la France: Saint-Tropez
Vive la France: Nicea

2 komentarze: