poniedziałek, 13 czerwca 2011

Dzień dobry, tu Kamil Bednarek

— Kręci mnie inwestycja w siebie, a nie w panienki i alkohol — przyznaje Kamil Bednarek, wokalista reggae. — Przecież teraz śpiewam przed masą ludzi!


Śpiewający i wygadany młokos. Gdy pojawił się na scenie, czyli spadł jak grom z jasnego nieba, Polska oszalała. Oto i Kamil Bednarek. Tyle tytułem wstępu. Dzień dobry, oto wywiad:

Jesteś chłopakiem z „Mam talent” czy facetem ze Star Guard Muffin?
— E tam, jestem Kamilem Bednarkiem. Po prostu. Jak mnie ludzie poznają na ulicy, też jestem Kamilem Bednarkiem. Jak się kąpię, też jestem Kamil Bednarek, a nie jakaś gruba ryba. Znaczy, że ja cały czas jestem Kamilem Bednarkiem!

Sława nie uderzyła ci do głowy?
— A skąd! Bronię się jak mogę, ale zmieniło się dużo rzeczy. Przede wszystkim mam mało czasu, a na czym cierpi moja rodzina. Tęsknią wszyscy bardzo, ja zresztą też. Cały czas jestem w trasie, ciągle gdzieś mnie gna. Ale to dobrze.

W końcu o tym marzyłeś.
— Po „Mam talent” wszystko się obróciło do góry nogami, ale — jak to się mówi — coś za coś. Kiedyś puknąłbym się w głowę, gdyby ktoś mi powiedział, że Star Guard Muffin zagra na Kortowiadzie przed Gentlemanem! To po Bobie Marley'u mój idol! Kolejne marzenie zaliczone!

A dużo już ci się spełniło?
— Kurczę, już brakuje mi marzeń, bo co i raz się spełniają. Muszę wymyślić sobie nowe, które będę realizował. O, wiem! Chciałbym nagrać płytę na Jamajce i nauczyć się języka patois. Z tym pierwszym będzie trudniej, bo przecież stawiam dopiero pierwsze kroki w reggae. Zainspirowałem się tą muzyką jakieś cztery lata temu, więc cały czas odkrywam te dźwięki. Co do języka, moja w tym głowa, aby się nauczyć. Ode mnie wszystko zależy.

Czasu jednak mało.
— Szukajcie, a znajdziecie. Mogę uczyć się podczas podróży busem. Zamiast liczyć, ile razy głowa mi się kiwa, mogę trzymać książkę na kolanach i zakuwać.

To kiedy zaczynasz?
— No właśnie, kiedy?

A może przeszkodzą ci wino, kobiety i śpiew? To druga strona sławy...
— Nie ze mną te numery! (śmiech) Teraz bardziej kręci mnie inwestycja w siebie, a nie w panienki i alkohol. Chcę się rozwijać, być coraz lepszy na scenie i przy mikrofonie. Przecież teraz śpiewam przed masą ludzi na koncertach! Wiesz, ile ludzi przychodzi? To jest niesamowite, ale też wymagające ogromnego przygotowania. Co z tego, że powiem: „dzień dobry, tu Kamil Bednarek”. Ludzie chcą muzyki.

4 komentarze:

  1. kocham bednarka!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja Kamil; rządzi ale... mimo to ja i tak wolę Boba Marley'a to jest przedstawiciel reggae. Kamil tak samo jak on ja chcę jego autograf a byłam przy scenie i mogłam ale ciotka mi kazała już iść!!! :((((((

    OdpowiedzUsuń
  3. I
    LOVE
    YOU
    kocham cię Kamil Bednarek

    OdpowiedzUsuń
  4. NIBY BOB MARLEY JEST PRZEDSTAWICIELEM REGGAE, ALE W POLSCE BARDZIEJ Z REGGAE KOJARZY SIĘ WSZYSTKIM KAMIL BEDNAREK :D

    OdpowiedzUsuń