wtorek, 14 lipca 2009

Skawiński: Nie jestem odgrzewanym kotletem!

— Jesteśmy jednym z nielicznych zespołów, które mogą cieszyć się powrotem — chwali się Grzegorz Skawiński, lider Kombii. — Cieszy nas bardzo, że nasza muzyka ma uniwersalny wymiar, że jest bardzo szeroko adresowana.


Gwiazda? Mniejsza o to. Kombii? Mniejsza o to. Nie pociąga mnie muzyka tego zespołu. Nie pociąga mnie głos Grzegorza Skawińskiego. Nie wznoszę się, nie upadam. Nie pociąga mnie też Grześ jako rozmówca. Właśnie minusem jest ta uniwersalność — jedni fachowcy nazwą to pliszpopem, inny dobrym marketingiem, inny przeciętnością. Ale ze mnie kiepski target. Ja granie Kombii nazwę — ot — radiozapychaczem. Wszystkich fanów za neologizm przepraszam. Słodkiego miłego życia!

Kiedy czytam na waszej stronie, że w 2003 roku postanowiliście powołać do życia formację Kombii, trochę się uśmiecham. Bo przecież Kombi ma sto lat!
— Po zakończeniu działalności zespołu O.N.A., pod wpływem wielu sygnałów ze strony fanów i mediów, postanowiliśmy reaktywować zespół Kombi. Zmodyfikowaliśmy pisownię nazwy zespołu i dodaliśmy drugie „i”. Chcieliśmy przez to powiedzieć, że nasza muzyka to długa historia, która będzie się dalej toczyła. Nie chcieliśmy bazować tylko na starym repertuarze — nagraliśmy nowe płyty, rozwijamy się muzycznie i — co tu kryć — budujemy nową historię.

Ale zaczynaliście swoje „drugie wejście” od znanych przebojów...
— Rzeczywiście tak było, bo chcieliśmy przypomnieć się ludziom.

Ale was nie da się zapomnieć!
— Tak się tylko wydaje. Z naszej perspektywy wygląda to zupełnie inaczej, a początek nie był wcale taki prosty. Prawda jest taka, że potrzebowaliśmy czasu, by nie rozczarować dotychczasowych fanów i zdobyć nowych.

A nie czuliście się trochę jak odgrzewane kotlety?
— (śmiech) Nie! Dlaczego mielibyśmy się tak czuć? Absolutnie nie byliśmy jak odgrzewane kotlety. Tym bardziej, że mieliśmy zamiar dokonać jeszcze wiele nowych rzeczy. Oczywiście nikt nie zna przyszłości i wtedy trudno nam było o tym mówić. Nie wiedzieliśmy, czy nam się uda. Ale mieliśmy szczęście. Jesteśmy jednym z nielicznych zespołów, które mogą cieszyć się powrotem.

Bo „każde pokolenie ma własny czas”, a wy przeżywacie swoją drugą młodość. Można tak powiedzieć?
— Czy ja wiem... czy drugą, czy trzecią? Publiczności nam przybywa. Na koncerty przychodzi bardzo dużo młodych ludzi. Co do tego utworu — tak samo śpiewają go dwunastolatkowie, tak samo dorośli. Każdy może siebie odnaleźć w tej piosence. Cieszy nas bardzo, że nasza muzyka ma uniwersalny wymiar, że jest bardzo szeroko adresowana.

A propos drugiej, trzeciej młodości... Mówiłeś kiedyś, że to Agnieszka Chylińska dała wam drugą młodość. Jakby ujęła wam 20 lat...
— W Kombii w ogóle nam jej nie brakuje. W Kombi nigdy nie śpiewała! A O.N.A. to był naprawdę piękny okres w moim życiu — rockowy, mocny. Ale to — jak mówi nasz prezydent — oczywista oczywistość. Agnieszka chciała zrobić karierę solową. Miała taką ochotę, postanowiła iść swoją drogą. Jest dorosłą osobą już po trzydziestce, więc daje sobie świetnie radę bez nas.

Chińskie przysłowie mówi, że człowiek zmienia się co siedem lat, a w twojej rodzinie dzieci rodziły się właśnie co siedem lat...
— (śmiech) Dokładnie! Ale nie było w tym żadnej filozofii. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Kiedyś powiedziałeś, że nie czytasz gazet... Nadal tak jest?
— Tak, nie czytam gazet, bo korzystam z internetu. W sieci mogę dotrzeć do wszystkich rzeczy oraz informacji, które mnie interesują. Nawet do takich, które nie są w zasięgu mojej ręki, których nie kupię w pobliskim kiosku. Powiedziałbym inaczej — czytam gazety w innej formie. Oglądam też dużo telewizji.

Cała Polska śpiewa „Słodkiego miłego życia”. W obliczu dzisiejszych czasów to życzenie jest jak najbardziej aktualne...
— Te słowa są opacznie rozumiane, bo to ironia wynikająca ze zwrotek. Ale oczywiście ludzie ten tekst interpretują po swojemu. Piosenka jest zupełnie o czymś innym, a życie jest takie, jakie jest — każdy czegoś szuka. Czasem zdarza się, że znajduje. I tyle.

A ty czego szukasz w życiu?

— Wszystkiego. Wrażeń, szczęścia, miłości. Wszystkiego pozytywnego, co daje się znaleźć.

A teraz: gra i trąbi zespół Kombi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz