
Jan Paweł II już trafił na dywanik do Pana Boga. Ten grozi mu palcem, że Polacy tracą autorytety. Że papież odchodzi w cień. Nawet pomysły Włochów, którzy chcą wydelegować w pielgrzymkę po Polsce relikwie papieża z Krakowa, nie pomagają. Autorytety biorą w łeb, czyli biorą się z telewizji.
Dziś trzeba tyłek wystawić na srebrnym ekranie, by zwrócić na siebie uwagę. Wtedy idzie się na języki i nie brak zachwytów — och, ach, jaka odwaga, jaka błyskotliwość, jaka metafora! I jaka pupa! Tym sposobem tworzą się gwiazdy, rodzą się autorytety. Kto głośniej gwiżdże, ten jest słyszalny.
A mądra persona pośladkami świecić nie będzie. Bo mądra. Wiem, wiem — tylko pupa ma wzięcie w telewizji. Głowa dziś schodzi na dalszy plan. Bo kto głową się interesuje? Gdzie w głowie jest seks? Intelektualne orgazmy też dziś nie są w cenie.
Kogo młodzi Polacy wynoszą na ołtarze? Ktoś ciekawski przeprowadził ankietę, która donosi, że po Jerzym Owsiaku kolejne miejsca zajmują: Kuba Wojewódzki, Szymon Majewski i Wojciech Cejrowski. W dalszej kolejce stoi też Ewa Drzyzga, a za nią Robert Kubica, Donald Tusk, Monika Olejnik i Barack Obama.
— Żyjemy w epoce celebrytów pokazywanych w telewizji. A w mediach mało jest mowy o tym, kto otrzymał Nagrodę Nobla, tylko że ktoś znany ma nowego partnera — komentuje wyniki psycholog prof. Katarzyna Popiołek z Uniwersytetu Śląskiego. Dodaje, że Jan Paweł II w oczach młodzieży też był celebrytą. — Jak celebryta rok, dwa nie pojawia się w mediach, to o nim zapominamy.
(Pokolenie zapatrzone w ekran telewizora)
Dziwi mnie fakt, że nikt nie postawił na Dodę. Przecież to pierwszy biust polskiej piosenki i pierwsza dama portali plotkarskich! Tryska energią, śmiechem, różem i pudrem. To, że głowy nie ma pociągającej i — co najwspanialsze — nie zna się na geografii, schodzi na dalszy plan. Dowód? Posłuchaj fragmentu mojej rozmowy z Dodą. Do tej pory jeszcze ślinę przełykam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz