Dwa kółka i w drogę? A droga nad Jezioro Kielarskie to rezerwat warmińskiej przyrody — wiejskie drogi z żółtym piaskiem, rozłożyste łąki i czyste powietrze. Żyć, nie umierać — i to zaledwie pół godziny pedałowania od Olsztyna.
Ścieżek rowerowych w Olsztynie nie przybywa. Nawet jeśli gdzieś się pojawiają, to i tak jesteśmy daleko w lesie. Zazdrościmy innym miastom? I tak, i nie. Bo inne miasta nie mają tak pięknych okolic. Dobrze więc, że "olsztyńskie udogodnienia" wyganiają nas do lasu i na wiejskie drogi. Tym sposobem poznajemy Warmię.
Jezioro Kielarskie leży pomiędzy wsiami Ruś i Bartążek — 8 km na południe od Olsztyna. Można jechać asfaltówką, by potem zboczyć w zieleń. Ale można pedałować cały czas w towarzystwie natury. Nie tylko dzikiej. Tu i ówdzie wpada się na zgraje amatorów dzikich plaż. W sezonie radzę uważać, bo od dzikusów-plażowiczów aż się roi. Droga ciągnąca się brzegami Jeziora Bartąg przypomina warszawską Marszałkowską. Serio!
Ale chwilę potem wpada się w otchłań malowniczej warmińskiej przyrody. Ma się wrażenie, że ludzka stopa nigdy tu nie stanęła. Cisza, polne kwiaty i niebo.
Od północnej strony jeziora rozciągają się pola i łąki. Brzegi wschodnie i południowe pokryte są lasem. Linia brzegowa urozmaicona jest niewielkimi zatokami, ale za to bardzo zarośnięta. Nieopodal wydzielony jest rezerwat przyrody – Las Warmiński.
Dla mieszczucha taki wypad to przewentylowanie dróg oddechowych i oczyszczenie zwojów mózgowych. Natura zlana słońcem ma to do siebie, że zwalnia z myślenia. Pracują tylko nogi — bo jednak pedałować trzeba — i oczy — bo jednak trzeba jechać drogą, a nie z niej zbaczać.
Kielary to kiler dąsów i pląsów. I pomyśleć, że tysiąc jest takich warmińskich cudów. Wystarczy tylko chcieć je zobaczyć.
Gdzie teraz radzicie mi jechać?
W internecie znalazłam inną proponowaną trasę na Kielary. Przez las.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz