
— Mają państwo „Chamowo”?
— A kogo?
— Białoszewskiego.
— Mirona?
— Dokładnie tak. Białoszewski miał na imię Miron.
— Nie mamy.
Tak wyglądała moja rozmowa w jednej z księgarni. Jak na tego typu sklep — dialog dosyć zabawny. Mogłam spytać, czy mają "Chamowo" Mickiewicza albo "Chamowo" Szymborskiej. Kto wie, może nawet swoje "Chamowo" napisał Lepper. Ale to moje "Chamowo" nazywa się już książką 2009 roku, a nawet dziesięciolecia. Chciałam się więc przekonać — to po pierwsze. A po drugie lubię Białoszewskiego. Mirona Białoszewskiego.
„Chamowa” nie kupiłam, bo w całym Olsztynie nie znalazłam ani jednego egzemplarza. Nawet w empiku zabrakło, a miły pan powiedział, że nie mogą nawet ściągnąć z innego salonu. Bo w całej Polsce „Chamowa” brak. Czekamy na dodruk?
A mówi się, że Polacy nie czytają książek.
38 procent Polaków przeczytało w ubiegłym roku przynajmniej jedną książkę. Pozostali nie sięgnęli po żaden tytuł. To najniższy wskaźnik czytelnictwa, odnotowany w historii badań, prowadzonych od 1992 roku.
(Polacy nie czytają książek)
Może książek nie czytają, ale Białoszewskiego wręcz połykają!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz