
Co kabareciarz robi po przebudzeniu?
— Co robi przeciętny kabareciarz? Nie mam szczegółowych danych na ten temat, ale wiem, co ja robię po przebudzeniu. Wstaję, robię sobie kawę, piję i palę papierosa. Kawa musi być bialuśka i słodziutka. Taką lubię.
Co pan robi przed snem?
— Oglądam jeden odcinek jakiegoś serialu i idę spać. Kawy nie piję.
A w nocy?
— Właśnie w nocy idę spać! A potem śpię i nic mi się nie śni. Chociaż pewnie coś mi się śni, ale nie pamiętam. Żałuję, bo byłaby to ciekawa pożywka i przygoda dla głowy kabareciarza. A może nie żałuję? Tyle się dzieje dookoła, że w nocy odpoczywam. Bóg zapłać więc, że nie pamiętam tego, co się dzieje. Co więc robię w nocy? Śpię i chyba nie śnię.
Czyli nie śni się panu Józek...
— Nie pamiętam! Może się śni?
Pan Józek to kawałek pana, prawda? Ciągnie swój do swego?
— Tak, przyznaję się, że w panu Józku jest jakaś cząstka mnie. We mnie natomiast jest jakaś cząstka pana Józka. Ten kawałeczek jest wzięty pod wielki mikroskop, więc jest mocno wyolbrzmiony, ubarwiony i bardzo świadomie wzmocniony. A dowód tego jest taki, że ja nigdy nie wiem, co Józek powie! Czasem nawet samego mnie bawią słowa, jakie mówi Józek. Zaskakują mnie jego skojarzenia, skróty myślowe, a przede wszystkim sposób widzenia świata. On zawsze odstaje od wszystkich. Pan Józek to improwizacja. Bywało tak, że pisałem teksty dla niego, ale Józek nie chciał nimi gadać. Nie słucha się i już. Dziwny ma ten system zachowań, ale co ja na to poradzę? Józek to Józek! To takie lusterko nie tylko mnie, ale każdego z nas.
Aż strach pomyśleć, jacy jesteśmy.
— Pewnie, że strach, ale po co myśleć? Większość i tak nie myśli. Kiedy występuję na scenie i patrzę na twarze Polaków, dostrzegam, że jesteśmy przeciętniakami. Nasz naród nie jest ani szczególnie inteligentny, ani też specjalnie głupi. Ot, średnia krajowa. A widzi się to bardzo dokładnie, gdy staje się w obliczu przypadkowych osób. Wiadomo, że człowiek postrzega świat przez pryzmat siebie i swoich przyjaciół. Ale kiedy zostanie się wrzucony w przypadkowe towarzystwo, czasem nie wie się, o czym z nim rozmawiać. Jak byłem w wojsku, czułem się nieswojo. Właściwie nie miałem do kogo gęby otworzyć. Znalazłem może ze trzy osoby, z którymi znalazłem wspólny język. Ale na Boga, w jednostce, która miała ze trzy tysiące chłopa, to ewenement! Tych trzech kolesi było cudem! A może to świadczy o mnie, że nie potrafiłem się z nikim dogadać? Ale była to zasadnicza służba wojskowa, a nie oficerska, czyli trochę z wyższej półki. Trafiłem więc na ludzi trochę z niższej półki.
Ale jaka to skarbnica skeczów dla kabareciarza.
— Hmmm. To tak jakby z własnej woli pójść na dwa lata do więzienia, by poznać poczucie humoru więźniów. To taki urlop za kratkami.
Ale wolny czas można spędzać inaczej. Pan Józek ma plany wyjazdowe?
— Kto wie, może wyślę go do Egiptu? Nigdy nie był w ciepłych krajach, więc się ucieszy. Ale wiem, że będzie się non stop kłócił z Arabami — że mu reszty za mało wydali. Ten typ tak niestety ma!
Grzegorz Halama też zahaczy o Egipt?
— By się kłócić z Arabami? Jadę do Holandii z rodziną. Bardzo się cieszę i mam wielką frajdę, gdy myślę o tym. Palce lizać. Pana Józka nie będzie ze mną. Nie chcę mieć go na ogonie.
A podobno mama śledziła pana w drodze do szkoły.
— Bo nauczyciele powiedzieli jej, że przychodzę brudny do podstawówki. Mama się podłamała, bo z domu wychodziłem czyściutki! Nie mogła wpaść na to, jakim cudem doznawałem drastycznego zabrudzenia się. Postanowiła więc mnie śledzić. I co się okazało? Miałem dziwny nawyk, że szedłem przy ścianach budynków, a nie jak każdy dzieciak, po krawężnikach. I jeszcze przelatywałem ręką po gzymsach i witrynach sklepowych. Dlatego przychodziłem do szkoły cały uświniony. A co najlepsze — nie miałem świadomości, że tak się ocieram. Dziś już się nie brudzę. Ale trwało to bardzo długo — nawet w szkole średniej zdarzało mi się coś takiego robić.
W maturalnej klasie siedział pan na własne życzenie...
— Bo poszedłem wcześniej do szkoły i nie chciałem odstawać. Podjąłem taką decyzję i udało mi się jej dotrzymać. Serio! Chciałem skończyć szkołę z rówieśnikami, ale też miałem kiepski okres w swoim życiu. Dręczyły mnie depresyjne tematy, więc postanowiłem poprawić sobie humor. Myślałem: kurczę, do matury trzeba się uczyć... powtórzę klasę i za rok będę się martwił. No i wyszło!
Pewnie denerwował pan nauczycieli, ale potem wkurzył też pan Czesława Niemena.
— Zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że robię parodię jego kawałka. Była to piosenka „Dziwny jest ten flak”. On powiedział: wykluczone! Groźny się zrobił.
Na scenie wciela się pan nie tylko w Pana Józka...
— Czasem pojawia się też Czesław Skandal. Pan Józek kłóci się przecież z Arabami... Czesław zrodził się przy boku Tymona Tymańskiego, podczas pracy nad filmem „Polskie gówno”. Tam właśnie gram Czesława.
A kim jest Czesław Skandal?
— To taki typ faceta, co ma wąsiska, nażelowane włosy, nosi kurtałkę „pedałkę” i przy boku saszetę na pieniądze. Obyczajowo jest odważniejszy od innych facetów. Nie unika kobiet, a nawet często odbywa z nimi stosunki seksualne. Czesław — gdy pojawia się na scenie — łowi kobiety na seks i zawsze ma jakąś ofiarę upatrzoną. Taki typ z niego. Ale liczy się zabawa, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz